fbpx

dr. Barbara Jaki: „Konik polny jest uniwersalny”.

Historyk sztuki i kosmopolita dr. Barbara Jaki rozpoczęła swoją przygodę z Galerią Narodową trzydzieści lat temu jako kuratorka, dziś już trzecią kadencję na jej czele. Rozmawialiśmy z nią o 100-leciu Galerii Narodowej, które zbiega się z Europejskim Rokiem Dziedzictwa Kulturowego, o jej kolekcji, o „gwiezdnych chwilach” galerii i o paryskim romansie, który m.in. dyrektor Galerii Narodowej francuskiego odznaczenia państwowego Legią Honorową.

Pracujesz w Galerii Narodowej od 1987 roku. Jak zaczęła się Twoja kariera w tej ogólnopolskiej instytucji?
Pracę rozpoczęłam zaraz po ukończeniu studiów. Podczas studiów wyobrażałam sobie, że będę mieszkać w Nova Mesto, skąd pochodzę. Czekała mnie tam dobra praca, znani mi koledzy i niezła praca. Potem przyszło zaproszenie ówczesnego dyrektora Galerii Narodowej, dr. Anice Cevc i wymarzona praca u niego. Na początku pracowałam w fototece, która aż do mojego przybycia stanowiła integralną część biblioteki. Wkrótce dyrektorka powierzyła mi pracę w funduszu malarskim, za który odpowiadała. Jednak w tym czasie była już intensywnie zaangażowana w projekt powiększenia Galerii Narodowej i oprócz kierowania instytucją zabrakło jej czasu na redagowanie zbioru obrazów. Od początku zajmowałam się także zbiorami i wystawami, gdyż praca pedagogiczna jest jednym z głównych zadań każdego kuratora w naszym domu. W 1992 roku powstały wydziały, następnie przejąłem kierownictwo kuratorów i od 2005 roku zajmuję obecne stanowisko.

Czy wyobrażałeś sobie, że kiedyś będziesz na czele Galerii Narodowej?
Nigdy. Ubiegałem się o urząd raczej z powodu splotu okoliczności. Nawet dziś z głębi serca jestem przede wszystkim kuratorem, to mój zawód i moja misja.

Jesteś laureatem francuskiego odznaczenia narodowego Legii Honorowej, które otrzymałeś jako cenny partner Francji. Skąd wzięła się Twoja miłość do tego romantycznego kraju?
Jak u każdego, kto intensywnie uczy się francuskiego już w szkole średniej, poznanie języka wiąże się także z miłością do literatury, muzyki, śpiewu... Potem to trwa: zdobywają się przyjaciele, znajomości i zawiązują się przyjaźnie. Mieszkałam z projektantem przez piętnaście lat, on też był bardzo przywiązany do francuskiego projektowania graficznego, więc często prywatnie jeździliśmy do Paryża. I tak to odbiera człowiek. Ale nie sądzę, żeby to było decydujące. Francuzi mają wyjątkowe muzea, mają wyjątkowe muzealnictwo, ich wystawy mogą być niewątpliwie świetnym przykładem – od tego, jak bogaty jest materiał, jak są zorganizowane wystawy, jak są projektowane publikacje itp. Następną rzeczą jest połączenie Galerii Narodowej z muzeami francuskimi, co również jest tradycyjne. Załóżmy, że nasze księgi inwentarzowe są wzorowane na księgach inwentarzowych Luwru. Jednym z pierwszych większych nabytków w zbiorach Galerii Narodowej były gipsowe odlewy starożytnych marmurowych posągów, które były sprzedawane w Luwrze. W tamtym czasie, czyli od początków muzeów, starożytność była czymś, co stanowiło podstawę naszej zachodniej cywilizacji. A początkiem kolekcji były wyraźnie antyczne posągi i odlewy. Dla Galerii Narodowej odlewy te zakupił Izidor Cankar, także z Luwru, i teraz ponownie trafiły do naszej stałej kolekcji. Zatem te interakcje po prostu się zdarzają, nie jest to coś zaplanowanego. Bez wątpienia należy wspomnieć także o Instytucie Francuskim w Lublanie i Ambasadzie Francji w Lublanie, które znakomicie promują sztukę.

dr. Barbarę Jaki
dr. Barbarę Jaki

Dokąd lubisz się kręcić będąc w Paryżu?
Najchętniej do dobrej restauracji, ale do sprzedaży. Najpierw oczywiście do muzeów i księgarń. Może nawet księgarnie będą na pierwszym miejscu. Poza tym w Luwrze są oczywiście wspaniałe wystawy w Grand Palais, który znajduje się po drugiej stronie ulicy od Petit Palais, a Centre Georges Pompidou, Musée de quain Branly, poświęcone kulturom pozaeuropejskim, jest również genialny. W sensie muzeologicznym są to muzea wyjątkowe, które mogą być wzorem dla wszystkich muzeów na świecie.

Galeria Narodowa obchodzi w tym roku 100. rocznicę dużej retrospektywnej wystawy Ivany Kobilcy, co jest wydarzeniem niezwykłym i rzadkim. Jak popularna jest twórczość Ivany Kobilcy?
Bardzo. To najpopularniejsze obrazy w Galerii Narodowej. Summer i Kofetarica są zawsze na szczycie pod względem popularności. Okresowo przeprowadzamy ankiety wśród naszych gości. Prawdą jest, że jej malarstwo było popularne już w jej czasach. Miała wielu klientów, wiedziała, jak ich pozyskać i wiedziała, jak malować tak, aby ludzie, jej klienci, lubili. I do dziś ten gust pozostaje niezmienny, co zapewne świadczy o dużej wartości merytorycznej jej twórczości. Właściwie nie było zbyt wielu jej wystaw. Sama zorganizowała jedną w Lublanie w 1889 r., miała wystawę pośmiertną po śmierci, mniejszą wystawę w Kranj w 1972 r. i dużą wystawę w 1979 r. w Galerii Narodowej. Od tego czasu minęło prawie 40 lat, więc uznaliśmy, że nadszedł czas, aby dokonać nowego przeglądu twórczości Kobilčy, zebrać inne dzieła sztuki i przygotować wystawę, również opartą na wszystkich badaniach przeprowadzonych w tym czasie. To wszystko staraliśmy się połączyć w niniejszej wystawie. Ponadto z majątku rodzinnego spadkobierców Kobilčy uzyskaliśmy do wglądu ponad 500 listów, które wymieniała głównie z siostrą. Listy te odsłoniły przed nami zupełnie nowy świat, mnóstwo nowych informacji, co znacząco uzupełnia publikację Paryska bohema. To wspomnienia spisane przez jej bardzo dobrą przyjaciółkę, także malarkę, Rosę Pfäffinger.

Które zdjęcie Ivany Kobilcy zatrzymujesz się najczęściej, które najbardziej do Ciebie przemawia?
Ale to całkowicie zależy od dnia. Czasem jedno, czasem drugie. Jeśli miałbym dzisiaj podjąć decyzję, to mam na myśli jej autoportret, ten niebieski autoportret. Bardzo podoba mi się także obraz Dziewczyna w fotelu, który nie jest naszą własnością, ale jest tutaj wystawiony. W przeciwnym razie jest własnością Muzeum Sztuk Pięknych w Budapeszcie.

A co z gośćmi, którym oprócz Ivany Kobilcy poświęcają najwięcej uwagi?
Oczywiście Ivan Grohar jest również jednym z bardziej popularnych autorów. Są też starsze obrazy, jak na przykład Św. Jerzy autorstwa Hansa Georga Geigera, który znajduje się w naszej sali ceremonialnej, obecnie także w Ołtarzu Głównym, który został odrestaurowany i po raz pierwszy umieszczony w stałej kolekcji. Popularne są także dzieła Almanachu, zwłaszcza Veselo omisje. Nawet w części średniowiecznej mamy dzieła sztuki, do których ludzie lubią się zatrzymywać, na przykład kopię Tańca umarłych z Hrastovelja, a następnie niektóre średniowieczne rzeźby. Istnieje sporo dzieł sztuki, które przemawiają do określonej grupy odbiorców, czy to dzieci, czy uczniów szkół średnich. Ale Kobilca jest uniwersalna.

Czy dotyczy to również gości zagranicznych, czy też oni np. szukają zupełnie innych dzieł sztuki?
W tym roku po raz pierwszy przeprowadziliśmy także ankietę wśród gości zagranicznych. Nie pytaliśmy o popularność poszczególnych zdjęć, ale o to, co sprowadziło je do galerii, skąd zaczerpnęli informację. Dało nam to nieco szerszy obraz tego, jak możemy w przyszłości współpracować z zagranicznymi gośćmi, co mamy im do zaoferowania, czego może im brakować, co im się podoba. Otrzymaliśmy dość zaskakujące dane: do tej pory sądziliśmy, że większość stanowili Włosi. Ale nie. Najwięcej stanowią Niemcy, Francuzi, Austriacy, Włosi są dopiero na czwartym miejscu. Ale ludzie przyjeżdżają zewsząd, nawet z Nowej Zelandii, Ameryki Południowej... I muszę powiedzieć, że możemy być w pełni usatysfakcjonowani odzewem, kiedy recenzujemy księgę wrażeń.

Jeśli cofniemy się do 100-lecia Galerii Narodowej. Co zgromadziło się w galerii przez te 100 lat? Jaka jest dzisiaj jego treść?
W momencie powstania Galeria Narodowa nie posiadała kolekcji. Kolekcja powstała dopiero później. W tamtym czasie była to kolekcja wszystkich sztuk pięknych, starożytnych i współczesnych. Po powstaniu Galerii Nowoczesnej, po II wojnie światowej, nowsza część zbiorów Galerii Narodowej, począwszy od ekspresjonizmu, trafiła po drugiej stronie ulicy do Galerii Nowoczesnej. W 1986 roku ówczesny dyrektor Galerii Narodowej pozyskał rządowy fundusz artystyczny. Są to dzieła sztuki, które znajdują się w budynkach protokołów, w pałacu rządowym, w ówczesnych sekretariatach, w dzisiejszych ministerstwach. Dzięki temu funduszowi, który obejmował ponad tysiąc dzieł sztuki, działalność Galerii Narodowej ponownie przeniosła się w głąb XX wieku. Tendencja ta była kontynuowana w przypadku darowizn. Jesteśmy z nich szczególnie dumni, gdyż właścicielom specjalnie zależało na pozostawieniu tych dzieł Galerii Narodowej. Na przykład darowizna pani Vandy Mušič, która przekazała prace swojego wuja Zorana Mušiča. W ten sposób stworzyliśmy stałą kolekcję, która jest jednocześnie pierwszą stałą kolekcją obejmującą Zorana Mušiča w Słowenii, obejmującą całą jego twórczość, zarówno pod względem techniki, jak i czasu. Poza tym inna stała kolekcja jego dzieł, inaczej graficzna, znajduje się w zamku Dobrova w Brdach. Druga darowizna to niedawny darowizna dzieł Metki Kraševec, która specjalnie chciała zostawić swoje prace Galerii Narodowej. Wizerunek Galerii Narodowej zmienia się więc także poprzez jej zbiory, a trzeba wiedzieć, że wiek XX jest już materiałem historycznym i tym samym wpisuje się w ramy jej działalności.

Czy jesteś szczególnie dumny z jakiegoś przejęcia?
Na wszystko. Cóż, barokowe dzieła Ptičara i Prestara, obrazy Fortunato Berganta, które z pewnością zaginęły, również były świetnym nabytkiem. Nikt nie wierzył, że kiedykolwiek zobaczymy te dzieła sztuki w oryginale. Niemniej jednak oba dzieła sztuki zostały odnalezione w wyniku gigantycznego wypadku i obecnie znajdują się w naszej stałej kolekcji.

A może jakiej jeszcze pracy szukasz, jakiego rodzaju dzieła szczególnie pragniesz mieć w swojej kolekcji?
Oczywiście. Takich dzieł jest znacznie więcej. Nie chcę o nich rozmawiać, bo nie podniósłbym ich cen. Ale mamy listę dzieł sztuki, na które czekamy, albo na sprzedaż, albo na odnalezienie. Chcemy uzupełnić jeszcze kilka szarych miejsc, które są w naszej stałej kolekcji.


W Galerii Narodowej nie brakowało przełomowych wystaw i gościnnych występów. Które główne trasy byś wyróżnił, a może możesz podpowiedzieć, czego możemy się spodziewać w przyszłości?

Odbyło się już sporo wizyt z innych muzeów w Galerii Narodowej, niektóre z kolekcji i wystaw, które sami stworzyliśmy, głównie z dzieł sztuki, które nie są własnością Galerii Narodowej. Wśród nich niewątpliwie wymieniłbym wystawę marynisty Alberta Sirko, wystawę malarstwa i rzeźby sztuki chorwackiej końca XIX wieku z prywatnej kolekcji Vogrineca oraz wystawę Malarstwo w Normandii: u źródeł impresjonizmu . Nasz Jurij Šubic znalazł się w gronie malarzy, którzy w ostatnich dziesięcioleciach XIX wieku wyjechali do Normandii malować. Ta wystawa dotyczyła ważnych dzieł sztuki, pokazaliśmy prace Moneta, prace Daubigny'ego, kilka prac Boudina i jeden pejzaż Renoira. Jeśli chodzi o nasze występy gościnne, to oczywiście słoweńscy impresjoniści w Paryżu, ale jesteśmy już głęboko zaangażowani w goszczenie słoweńskich impresjonistów w Pradze, na Zamku Praskim. Tę wystawę oczywiście dostosujemy do otoczenia i pokażemy w Pradze dzieła tych artystów, którzy w taki czy inny sposób byli związani ze stolicą Czech.

Z Wami od 2004 roku

od roku 2004 badamy miejskie trendy i codziennie informujemy naszą społeczność obserwujących o najnowszych stylach życia, podróżach, stylu i produktach, które inspirują pasją. Od 2023 roku oferujemy treści w głównych językach świata.