fbpx

#2 Toy Road: Jagody, piwo i wróżki #travel #Niemcy

Jagody. Ci dranie. Las.

nie obchodziło mnie to. Mianowicie znaleźliśmy polanę prawdziwych dzikich jagód i zaatakowaliśmy je. Słońce przeświecało przez sosny, pachniało mchem i igłami, było cicho i spokojnie. Oboje mamy surówkę, surówkę i surówkę z jagodami. I choć na spotkanie z sympatycznym dyrektorem miejscowej kolejki górskiej przyszliśmy z purpurą wokół ust, to przez chwilę mi to nie przeszkadzało. Nie ma czegoś takiego jak prawdziwe niemieckie dzikie jagody.

Zaczęliśmy jednak dzień później amerykański. Po wczorajszej niechlubnej śmierci naszego Fiata na czteropasmowej autostradzie, dziś rano odebraliśmy go przed hotelem Bród. Tak, jeszcze tam nie dotarliśmy Niemiecki samochód. Jeśli jutro i ten się „pęknie”, może nam się po prostu udać.

Wracając do jagód. I koleje.

Zapach sosen i słońca w Lesie Turyńskim.
Zapach sosen i słońca w Lesie Turyńskim.

Więc byliśmy daleko gdzieś w Las Turyński, gdzieś, gdzie na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, że nikt nie chodzi, ale ku naszemu wielkiemu zdziwieniu odkryliśmy, że dalej do idyllicznej kolejki górskiej dziennie siedzi więcej niż 1000 osób.

Pociąg przez idylliczny las.
Pociąg przez idylliczny las.

W górę iw dół, i trochę dookoła, tradycyjnie na lunch Kiełbasa i oczywiście musi być lokalny trochę piwa.

Co jeszcze? Tradycyjna kiełbasa i kapusta kiszona.
Co jeszcze? Tradycyjna kiełbasa i kapusta kiszona.

Nasz program jest... niemiecki. Dokładny co do minuty i nieustępliwy. No to nam pasuje. Po prostu musisz się do tego przyzwyczaić pije kawę kiedy to jest czas na kawę. Aby wsiąść do pociągu, gdy wsiądziesz do pociągu. I że nawet 10-minutowe opóźnienie może być fatalne w skutkach dla realizacji całego ustalonego programu. Niemcy. Z pewnością nie broniłbym ani joty ich dokładności.

Zachód słońca dotarliśmy do magiczne wróżki. Obok potężnych drzew, domków na drzewie i malutkich krasnali.

Domy jak z pudełka.
Domy jak z pudełka.

Przyjemnie zagubiony gdzieś w środku do Turyngii. Z przyjemnym smakiem dobrego jedzenia i życzliwymi przyjaciółmi, którzy witają i goszczą nas na każdym kroku. „Ach, jesteście blogerkami ze Słowenii! Powitanie!" I wróciliśmy z naszym łamanym niemieckim, który prawdopodobnie brzmi podobnie do tego, jak Szwed mówi po słoweńsku: „Dzień dobry. Bardzo miło Cię spotkać. Głodny. Pił i jadł. Chodźmy."

Przeczytaj pozostałe części dziennika podróży: 
#1 Zabawkowa droga  / #2 Zabawkowa droga / #3 Zabawkowa droga / #4 Zabawkowa droga

Więcej informacji

Ciąg dalszy jutro!

Z Wami od 2004 roku

od roku 2004 badamy miejskie trendy i codziennie informujemy naszą społeczność obserwujących o najnowszych stylach życia, podróżach, stylu i produktach, które inspirują pasją. Od 2023 roku oferujemy treści w głównych językach świata.