Każdy bogacz, który się liczy, ma co najmniej jeden jacht. Przeciętny milioner wydaje w swoim życiu na jachty 22 miliony dolarów. Publikujemy 8 najdroższych wodnych piękności…
I na koniec królowa wszystkich królowych, słodycz na szczycie listy – Azzam. Największy i najdroższy jacht świata jest dłuższy niż niejeden komercyjny statek wycieczkowy. Ma 180 metrów długości i jest własnością prezydenta Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Budowa obiektu zajęła cztery lata. Znajduje się w nim 50 prywatnych (oczywiście luksusowych) pokoi. Przecież prezydent ma wielu przyjaciół.
Najbogatszy Rosjanin, Aliszer Usmanow, kupił ten 110-metrowy superjacht w 2012 roku za 263 miliony dolarów. Nazwał ją Dilbar – na cześć swojej matki. Jest w niej miejsce dla dwudziestu rozpieszczonych gości, obsługiwanych przez 47 członków załogi. Czy muszę wspominać o helikopterze, basenie i jadalni królewskiej na Bahamach?
Pierwszym właścicielem jachtu Radiant był rosyjski oligarcha Borys Bieriezowski, który sprzedał go Abdullaowi Al Futtaimowi, milionerowi ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jacht jest wyposażony w stylu Jamesa Bonda i jest przygotowany na każdy atak, gdyby do niego doszło. A jeśli już, to może na przykład zatopić „wrogi statek” swoimi armatkami wodnymi z odległości setek metrów.
Ten jacht również znalazł swojego pierwszego właściciela w Rosji i został kupiony od Romana Abramowicza dopiero w 2011 roku przez Davida Geffena. Ponieważ dwa są lepsze niż jeden, Pelorus ma dwa helikoptery, dwa baseny i kilka małych łodzi, które są prawdopodobnie większe, niż większość z nas może sobie pozwolić. Pokoje stanowią historię samą w sobie. Na przykład jeden z pokoi gościnnych ma elastyczną ścianę, którą jednym kliknięciem można zmienić w prywatną werandę.
Jacht Dubai należy obecnie do szejka Dubaju o imieniu Mohammed bin Rashid Al Maktoum. Gdy zbudowano go w 2006 roku, był najdroższym jachtem na świecie. Ma 160 metrów długości i jest trzecim co do wielkości prywatnym jachtem na świecie. Na pokładzie znajduje się także m.in. mała łódź podwodna.
Ale jest ona równie interesująca, jak jej imię. Jego elegancki wygląd zaprojektował Philippe Starch, ale właścicielem jest inny rosyjski oligarcha, Andriej Melniczenkow. Dla projektantów praca nad Projektem A musiała być niczym bajka – same krany kosztowały 40 000 dolarów, a balustrada schodowa – 60 000 dolarów. Łóżka na tym jachcie przesuwają się po naciśnięciu przycisku, dzięki czemu goście mogą podziwiać wschody i zachody słońca z dowolnej perspektywy.
Kiedy Roman Abramowicz znudził się jachtem Pelorus, pojawił się jeszcze lepszy, a przede wszystkim jeszcze droższy wybór – Eclipse. Dyskoteka, kino, salon fryzjerski, restauracja i – jak mówią – Eclipse także ma system obronny przed paparazzi.
Baseny kryte i otwarte, dwanaście luksusowych kabin, pokój na świeżym powietrzu oraz turkusowe światła neonowe, które zapewniają wyjątkowe wrażenie nocą, to tylko niektóre z atrakcji jachtu Serena. Jego właścicielem jest król rosyjskiej wódki, Jurij Scheffler, który kupił jacht w 2011 r. za 330 milionów dolarów.
I na koniec królowa wszystkich królowych, słodycz na szczycie listy – Azzam. Największy i najdroższy jacht świata jest dłuższy niż niejeden komercyjny statek wycieczkowy. Ma 180 metrów długości i jest własnością prezydenta Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Budowa obiektu zajęła cztery lata. Znajduje się w nim 50 prywatnych (oczywiście luksusowych) pokoi. Przecież prezydent ma wielu przyjaciół.