Ach, ci „mili goście” – znani i wszechobecni. Opanowują uprzejme gesty, zapewniają ramię, na którym można się wypłakać i zawsze będą mówić, że Twoja nowa fryzura jest „po prostu cudowna” (nawet jeśli wiesz, że wygląda jak ptasie gniazdo). Ale w takim razie dlaczego niektórzy z tych miłych facetów skrywają nieco ciemniejszą stronę, której kobiety po prostu nie mogą zignorować? Może jest coś tajemniczo atrakcyjnego w tych niewinnych uśmiechach – pomimo ich czasami niezbyt przyjaznego charakteru.
Być może zadawałeś sobie pytanie: „Dlaczego zawsze trafiam na kogoś, kto wydaje się idealny, ale ma złe cechy, które doprowadzają mnie do szału?” Witamy w świecie, w którym „życzliwość” i złe cechy osobowości splatają się w nieskończenie fascynującą kombinację. Przyjrzyjmy się tej dziwnej dynamice!
Najpierw musimy wyjaśnić jedną ważną rzecz: „Mili” faceci nie zawsze są tym, czym się wydają. Chociaż większość wyobraża sobie je jako nieszkodliwe i kochane, prawda jest czasami nieco bardziej skomplikowana. Życzliwość często jest maską braku pewności siebie lub umiejętności stawiania granic. U podstaw tego leży poczucie, że tylko ich życzliwość zwróci im uwagę, której pragną. Jednak ta życzliwość staje się problematyczna, gdy pozorną życzliwością zaczyna ukrywać swoje prawdziwe wady emocjonalne lub osobowości.
Następną rzeczą do rozważenia jest urok „ratunku”. Kobiety często mają ten instynkt, że chcą „naprawić” lub „uratować” osobę, która ma kłopoty – dotyczy to także tych, które są skrycie miłe, ale mają paskudne cechy. Taki facet może na pierwszy rzut oka wydawać się idealnym towarzyszem, ale szybko zdajesz sobie sprawę, że kryje się za fasadą dobroci lenistwo, zawodność, a nawet zachowanie pasywno-agresywne. Ale jakie to fascynujące, gdy kobieta myśli, że swoją miłością i troską wszystko zmieni!
Są też mili faceci ze złymi cechami mistrzowie manipulacji. Nie zawsze celowo, ale wiedzą, jak wykorzystać swoją naiwną „życzliwość”, aby uzyskać to, czego chcą. Są faceci, którzy w miły sposób poproszą Cię o drobne przysługi, dopóki nie zorientujesz się, że zawsze wykonujesz większość pracy w związku, a oni po prostu spoczną na laurach komplementów. I tak, zanim się zorientujesz, to ty ratujesz wszystkich, podczas gdy oni dumnie noszą odznakę „życzliwości”.
Być może najbardziej fascynującą częścią tego zjawiska jest fakt, że niektóre kobiety nawet nie zdają sobie sprawy, że dadzą się nabrać na tę kombinację dobroci i złej osobowości, dopóki nie jest za późno. W pewnym momencie związku po prostu „kliknie” – i uświadamiają sobie, że ich romantyczna historia z „najmilszym” facetem to nie bajka, a raczej komedia zamętu, gdzie życzliwość i niewłaściwe zachowanie splatają się w ciągłym zamieszaniu.
Prawda jest jednak taka, że życzliwość nie zawsze oznacza dobroć. A czasami ci sami ludzie, którzy wydają się najmilsi, są jednocześnie tymi, którzy mają najwięcej problemów ze swoimi wadami charakteru. Kobiety jednak nadal angażują się w te relacje ze względu na pragnienie miłości i poczucie ważności. W ostatecznym rozrachunku to nie życzliwość powinna być jedyną cechą definiującą wybór partnera – to cały charakter, zarówno jasny, jak i ciemny.