Boisz się, że nie będziesz mógł żyć sam? Nie chcesz zranić swojego partnera? Martwisz się, co powiedzą inni?
relacja
Brawo, zgubili ją. Jedyna kobieta, która przepłynie dla ciebie oceany!
Kiedy zauroczenie mija po kilku latach bycia w związku, możemy szybko zacząć szukać gdzie indziej tego, czego brakuje nam w naszym partnerze. W dalszej części artykułu ujawniamy, co ludzie wnoszą do związku, co jest dobre, a co nie. Nasze zachowanie i energia ujawnią, czy związek odniesie sukces, czy nie.
Partnerstwa nie są oczywiste, wymagają dużo pracy i wytrwałości, aby zadziałały. I ludzie w większości o tym wiedzą. Ale najczęściej oczekują, że druga osoba wykona więcej pracy.
Miłość nigdy się nie kończy. Kiedy kochasz kogoś wszechogarniającą i bezwarunkową miłością, trwa to tak długo, jak długo żyjesz, ponieważ ta osoba jest częścią ciebie. Nie kochasz go już w ten sam sposób, ale nadal go kochasz w pewien sposób. Związki się kończą i wymierają.
Wszyscy się śpieszą. Nikt nie potrzebuje czasu, ani dla siebie, ani dla miłości, nie mówiąc już o poważnym partnerze. Mężczyźni i kobiety wdają się w krótkie romanse i narzekają, że brakuje im miłości.
W pewnym momencie zakochanie kończy się nawet w najszczęśliwszym związku i wtedy liczą się inne rzeczy! Szacunek! Zrozumienie! Przyjęcie! Komunikacja!
Wiesz, że jest z tobą źle. Wiesz, że stresujesz się każdym pisanym słowem, które do niego wysyłasz, a kiedy naciskasz guzik – wyślij. Ponieważ wiesz, że prawdopodobnie nawet ci nie odpowie.
Kiedy w Twoim związku pozostały tylko słowa dobry dzień, dobry bieg i nie (albo nawet znikają), czas zaakceptować fakt, że Wasz związek nie ma już wspólnej ścieżki. Czy w końcu dotarłeś do punktu krytycznego, w którym zdałeś sobie sprawę, że tak dalej być nie może? Nie rozpoznajesz już siebie i nie wiesz, kim się stałeś?
Piękno miłości polega na tym, że pokazujesz drugiemu swoje serce, swoją wrażliwość, swoje lęki, swoje szaleństwo. Miłość może być szaloną karuzelą. Miłość jest piękna, jeśli znasz jej magię. Ale może to być również bolesne, czasem nawet przerażające.
Gdzieś w środku wiesz, że twój związek się skończył. Ale wy zaprzeczacie i ukrywacie nadchodzącą prawdę. On nie wróci. Nie odszedł, by kochać cię bardziej. Ale odszedł na zawsze. Jak to przeboleć?
Czy kochasz i jesteś kochany? Czy przystosowujesz się do bycia kochanym? Jesteś ich priorytetem, czy przymykasz oko i przyjmujesz wszystkie ciosy, jakby były oznaką miłości? Czy ty w ogóle dostrzegasz różnicę między byciem kochanym a przystosowaniem się do bycia kochanym?