W świecie słuchawek panuje ciekawy trend. Kiedy mieliśmy w pasie nieporęczne Walkmany i Discmany, byliśmy przyzwyczajeni do słuchawek. Jednak wraz z kurczeniem się odtwarzaczy muzycznych skala przechyliła się na stronę słuchawek. Obecnie oba te typy rowerów znajdują się w „gorącej wodzie”, podobnie jak kolarstwo górskie i szosowe. Beats kontra Earin. Te pierwsze wymagają pozwolenia na broń, zaś Earinów można przemycić wszędzie.
Oczywiście, nie jest to walka Dawida z Goliatem, ponieważ „niewidzialny” bezprzewodowy Słuchawki Earin mają to wszystko, nawet głośne Beats. Jeśli więc chcesz podzielić się ze światem informacją o tym, jaką markę słuchawek posiadasz, słuchawki są zdecydowanie pierwszym wyborem, jeśli chcesz pozostać mniej lub bardziej niezauważony, zawsze możesz zdecydować się na klasyczne słuchawki douszne, ale jeśli chcesz całkowicie zniknąć z radaru, Twoje oczy z pewnością rozświetlą się na widok słuchawek Earin, które są obecnie w sprzedaży Kickstarter. Zakładano, że są to najmniejsze słuchawki bezprzewodowe, ale nawet jeśli nie są najmniejsze, to na pewno są śmiesznie małe.
CZYTAJ WIĘCEJ: Sztuka miejska na słuchawkach B&O PLAY
Wyglądają i działają jak zatyczki do uszu, których używasz, gdy Twój partner chrapie. Pracują poprzez Bluetoothi usunęli z niego wszystko, począwszy od świateł, logo, aż po mikrofon. No to po prostu kawałek pianki. Niestety, z małymi rozmiarami wiąże się dość wysoka cena. Nie chodzi tu jednak o cenę wyrażoną w euro, choć i ta jest dość wysoka, a o cenę trwałości baterii. Słuchawki douszne działają tylko przez trzy godziny, po czym trzeba je naładować mini kapsułka z ogonem USB.