fbpx

Otto von Berlin: niekończąca się historia sukcesu

Gregor Drobnič studiował architekturę klasyczną w Lublanie, a jego droga zaprowadziła go aż do Berlina, gdzie dziś jest projektantem wnętrz i kupcem mebli osobistych. Otto jest jego wiernym czworonożnym przyjacielem i siłą twórczą. Razem tworzą Otto von Berlin, markę, która tak bardzo się rozwinęła, ponieważ Gregor nigdy się nie poddawał. Niech ktoś inny powie, że sukces nie jest możliwy!

Dlaczego Otto? Nie jesteś Otto, prawda?
Nie jestem Otto, ale kilka razy mnie tak nazwano. Od kilku lat jestem fanką buldogów francuskich, ale ze względu na brak czasu i pracę na pełny etat, nigdy nie był to dobry czas na posiadanie psa. Ale kiedy wyruszałam w niezależną podróż, również zdecydowałam się na wiernego czworonożnego przyjaciela. Nazwa była już wybrana, ale gdy zastanawiałam się, jaką markę będę reprezentować, nazwa mogła być tylko jedna, biorąc pod uwagę, że mieszkam w Berlinie. A to jest Otto von Berlin.

Skąd bierze się obsesja na punkcie Berlina? Czy uczyłeś się niemieckiego z czasem, czy posiadałeś wiedzę wcześniej?
Niemiecki towarzyszy mi od najmłodszych lat. Byłem dzieckiem „pracownika gościnnego”; Dorastałem pomiędzy Słowenią a Szwajcarią. Na początku podstawówki rodzice zapisali mnie na fakultatywny kurs języka niemieckiego i oczywiście, jako nastolatka, bardzo tego nienawidziłam, zwłaszcza, że wszyscy moi przyjaciele po szkole bawili się na podwórku, a ja musiałam zdawać autobusem i weź udział w zajęciach z niemieckiego. Dziś jestem więcej niż wdzięczna moim rodzicom za wytrwałość i zachęcanie mnie do tego – dzięki temu niemiecki jest dziś znacznie łatwiejszy. Obsesja na punkcie Berlina zaczęła się ponad 14 lat temu, kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Berlina jako turysta na Berlinale. Był luty, na zewnątrz było sporo poniżej zera. Niezależnie od warunków pogodowych od razu wiedziałam, że Berlin to miasto, do którego będę wracać i z którego nigdy nie wrócę.

Jak odnaleźć się na tak nasyconym rynku, jakim jest Berlin?
Naprawdę trzeba znaleźć swoją drogę. Mogę sam powiedzieć, że prawie zawsze wiedziałem, jak skręcić we właściwym kierunku. Pomimo wzlotów i upadków udało mi się znaleźć drogę, która poprowadziła mnie we właściwym kierunku. Zawsze chodzę z otwartymi oczami, nigdy nie przegapię okazji, aby powiedzieć, co robię i co myślę. Gdy ludzie Cię poznają, komunikacja przebiega nieco szybciej, a bycie we właściwym miejscu o właściwym czasie również mi pomogło.

Biorąc pod uwagę, że studiowałeś architekturę klasyczną w Lublanie, jak przebiegała Twoja droga do zostania projektantem wnętrz i sprzedawcą mebli osobistych?
Architektura fascynowała mnie już w wieku sześciu lat. Byliśmy na rodzinnych wakacjach w Chorwacji i siedzieliśmy z tatą w restauracji przed hotelem. W trakcie rozmowy zapytałem go, kto robi hotele. Po ojcowsku zaczął mi tłumaczyć, że tym właśnie zajmują się architekci, którzy decydują, jak będzie wyglądał budynek. Już wtedy było dla mnie jasne, że zostanę architektem. Już na studiach uświadomiłam sobie, że moją większą pasją jest projektowanie wnętrz niż tylko projektowanie budynków. Interesowały mnie lokale, ich funkcja i sposób ich wyposażenia, aby klient czuł się dobrze. Po studiach ta pasja nie dawała mi spokoju, ponieważ chciałam doskonalić swój styl. Biorąc pod uwagę, że byłem już wtedy uzależniony od Berlina, zdecydowałem się zagrać na berlińskim korcie. Na początku pracowałam w małym startupie zajmującym się projektowaniem wnętrz w Berlinie, gdzie projektowaliśmy restauracje, eventy i apartamenty. Jako duże start-upy, nam również z dnia na dzień zabrakło projektów, co spowodowało, że nagle straciłem pracę. Nie chciałem wracać do Słowenii. Po dobrym roku pracy na stanowisku kierownika salonu w duńskiej firmie zdecydowałem, że konieczne jest założenie własnej marki. Moją pasją nadal jest mieszkalnictwo, dlatego rozpocząłem nową karierę pod nazwą osobisty sprzedawca mebli. Pracując w salonie meblowym zdałam sobie sprawę, że wielu klientów potrzebuje czegoś więcej niż tylko krzeseł i sof. Klienci potrzebują również porady, gdzie będą umieszczone wszystkie zakupione rzeczy. Biorąc pod uwagę, że na rynku jest dużo designu, zbyt wiele marek mebli, a moim klientom brakuje czasu, zdałam sobie sprawę, że na tym pomyśle mogę zrobić karierę. Po kilku klientach zrozumiałem, że zajmuję się handlem meblami osobistymi i niestety nie mogę rozszerzyć tej działalności. Musiałem więc zdecydować, jak postępować. W tym czasie dostałem także propozycję zaprojektowania pierwszej restauracji jako Otto von Berlin. Kiedy już ją pomyślnie ukończyliśmy, otworzył się przede mną kierunek wnętrza, gdzie popłynąłem pełną parą. Niestety dzisiaj musiałam odłożyć na dalszy plan moją pasję, czyli projektowanie mieszkań, gdyż obecnie zajmuję się większymi projektami takimi jak restauracje, kawiarnie czy sklepy, choć nigdy nie broniłabym się przed projektowaniem mieszkania czy domu.

CZYTAJ WIĘCEJ: 359 – dom, który kręci się „podążając” za słońcem

Otto von Berlin - Gregor i Otto
Otto von Berlin – Gregor i Otto

Jak wygląda komunikacja z klientem? Czy Twoi klienci naprawdę dają Ci swobodę?
Komunikacja z klientem jest dla mnie bardzo ważna. Zanim zaczniemy nowy projekt, bardzo ważne jest, aby omówić, w jakim celu przestrzeń będzie wykorzystywana, jaki jest pomysł, kto będzie w niej mieszkał. Dopiero po opracowaniu wszystkich funkcji aż do ostatniego czynnika pierwszego możemy przystąpić do projektowania. Nie mogę powiedzieć, że klienci zostawiają mi całkowicie wolną rękę, bo muszę brać pod uwagę ich życzenia i pomysły, ale zawsze dokładam wszelkich starań, aby projekt został ostatecznie zrealizowany, tak aby Otto von Berlin podpisał pod nim bez problemu.

Na ile pozwalasz sobie na eksperymenty we własnym mieszkaniu?
Mieszkanie architekta wnętrz to wieczny plac zabaw. U mnie goście często siadają na nowych krzesłach, albo kanapa jest zupełnie po drugiej stronie, tak jak miało to miejsce podczas poprzedniej wizyty. Mieszkanie, w którym mieszkam, jest świetne i optymalnie zaprojektowane, ale biorąc pod uwagę, że wykonuję ten zawód, wolałbym je zamknąć i zacząć projektować coś nowego. Czuję się jak malarz, bo wolałbym wziąć nowe białe płótno i zacząć malować od nowa.

Może masz pragnienie lub myślisz, że pewnego dnia zaprojektujesz, zaprojektujesz dom lub budynek?
Chęć zaprojektowania pierwszego budynku będzie we mnie zawsze. Chciałbym połączyć markę Otto von Berlin jako wnętrze i na zewnątrz. Jestem obecnie w trakcie budowy pierwszego domu z moim podpisem i mam nadzieję, że to życzenie wkrótce się spełni.

Gregor Drobnič – Otto von Berlin

Więcej informacji

Więcej informacji:
ottovonberlin.com

Z Wami od 2004 roku

od roku 2004 badamy miejskie trendy i codziennie informujemy naszą społeczność obserwujących o najnowszych stylach życia, podróżach, stylu i produktach, które inspirują pasją. Od 2023 roku oferujemy treści w głównych językach świata.