fbpx

Przepis na urodę Marilyn Monroe: rutyna z złotej ery Hollywood, znana dziś jako „estetyka czystej dziewczyny”

Zdjęcie: envato

W czasach, gdy większość kosmetyków znajdowała się w butelkach z mosiężnymi zakrętkami, a do uzyskania idealnej cery stosowano puder prasowany, Marilyn Monroe miała już rutynę, którą dzisiejsze influencerki świata mody bez wahania określiłyby mianem „minimalistycznego luksusu”.

Marilyn Monroe i jej ponadczasowa rutyna pielęgnacji skóry: żadnych serum z egzotycznymi enzymami, żadnych 12 kroków i żadnych jaskrawych, neonowych etykiet — tylko prosta, ale przemyślana rutyna oparta na nawilżaniu, delikatnym oczyszczaniu i ochronie skóry.

I nie, nie były to przypadkowe produkty z półek drogerii, ale dermatologicznie dopracowany schemat leczenia, który jak na tamte czasy był wręcz futurystyczny.

Zdjęcie: envato

Poranek naznaczony delikatnością i równowagą

Dzień Marilyn zaczął się bez brokatu - dosłownie. Mycie twarzy nie było spektaklem z pianą i 3-minutowym masażem wałkami jadeitowymi, ale bardzo prostym rytuałem: ciepła woda w zlewie I kostka mydła, wykonane z kwasów tłuszczowych. Mydło, którego używała, zawierało składniki takie jak palmitynian sodu – naturalna pochodna oleju palmowego – co oznaczało mniej podrażnień i większą ochronę skóry. Dzisiaj nazwalibyśmy to „przyjaznym dla bariery skórnej”.

Po oczyszczeniu nie użyła serum z kwasem hialuronowym, ale barwione płyny, który był rodzajem toniku, pudru i matującego podkładu w jednym. Produkt kontrolował połysk, wygładzał cerę i pozostawiał uczucie lekkości - dokładnie to, czego szukamy pod etykietami „odcień skóry” lub „makijaż bez makijażu” dzisiaj.

Zdjęcie: envato

Następnie nawilżyła delikatną okolicę pod oczami bogatym kremem, jednocześnie oprószając twarz i szyję drobnym pudrem, który wchłonął nadmiar sebum i dopełnił wygląd. Jej rutyna nie polegała na warstwach, ale na równowadze: nawilżaniu tam, gdzie skóra tego potrzebowała i matowieniu tam, gdzie było to konieczne.

Wieczór: sprzątanie, karmienie i nadzór

Wieczorna rutyna również była zadziwiająco dobrze przemyślana. Podwójne czyszczenie, często nazywane dziś „świętym przykazaniem” pielęgnacji urody, było praktykowane przez Marilyn dziesiątki lat temu. Najpierw rozpuszczała makijaż i brud za pomocą olejowego środka czyszczącego, a następnie dokładnie oczyszczała skórę tym samym mydłem, którego używała rano. Olej rozpuścił wszystko, co nagromadziło się w ciągu dnia, a mydło dało jej to świeże uczucie czystości – bez napięcia, bez suchych policzków.

Potem użyła bogaty krem na noc, który działał jak warstwa ochronna na noc. Miał podobną konsystencję do dzisiejszych balsamów lub formuł cold-cream, które zatrzymują wilgoć. I chociaż termin „slugging” nie był wtedy znany, to w zasadzie była to bardzo podobna praktyka – krem jako warstwa ochronna, która wspomaga regenerację podczas snu.

Zdjęcie: envato

Wisienką na torcie jest użycie tonik, który regulował wydzielanie oleju i pomagał skórze zachować równowagę przez noc. Nic nadmiernie agresywnego, po prostu delikatne zakończenie rytuału, które szanowało naturalny rytm skóry.

Żywienie: Dyscyplina z nutą starej szkoły

Częścią jej reżimu były również ograniczenia dietetyczne. Unikała pokarmów, które mogłyby wpłynąć na jej skórę: orzechów, czekolady, oliwek, skorupiaków. Chociaż teraz wiemy, że są one często bogatym źródłem zdrowych tłuszczów i minerałów, podejście w tamtych czasach było znacznie ostrożniejsze – mniej tłustości, mniej reakcji, mniejsze prawdopodobieństwo niespodziewanego pryszcza tuż przed sesją zdjęciową.

Zdjęcie: envato

Czego możemy się nauczyć z rutyny Marilyn Monroe?

Choć rutyna składała się z zaledwie kilku produktów, nie była powierzchowna. Jej podejście opierało się na zdyscyplinowane nawilżanie, delikatne oczyszczanie I regulacja tłuszczu – bez przeciążania skóry. A dziś, gdy coraz częściej wracamy do filozofii „skinimalizmu”, jej rutyna jest niemal zaskakująco nowoczesna.

W czasach, gdy składniki kosmetyków były jeszcze tajemnicą, Marilyn używała produktów, które – ironicznie – opierały się na naukowych formułach. I chociaż nie miała dostępu do dzisiejszych super serum ani peptydów o nazwach jak postacie z science fiction, osiągnęła to, czego nadal pragniemy: promienną, zrównoważoną, nieskazitelną skórę.

Zdjęcie: envato

Marilyn Monroe jest dowodem na to, że elegancja nie polega na ilości kroków, ale na wyborze. Może nie wiedziała retinol, ale rozumiała swoją skórę lepiej niż wiele osób dzisiaj – a w świecie, w którym co tydzień pojawia się nowa „rewolucyjna” rutyna, pocieszające jest, że prostota może być tak ponadczasowa.

Z Wami od 2004 roku

od roku 2004 badamy miejskie trendy i codziennie informujemy naszą społeczność obserwujących o najnowszych stylach życia, podróżach, stylu i produktach, które inspirują pasją. Od 2023 roku oferujemy treści w głównych językach świata.