Rodzina Bračko – matka Sabrina, ojciec Davor i córki Sara i Maša – to codzienna rodzina. W sierpniu wrócili z rocznej tułaczki po świecie. W chwili wyjazdu Sara miała dziesięć lat, a Maša pięć. Mieli w kieszeni bilet w jedną stronę do Malezji, w plecaku czterodniowe ubrania, a w głowie listę…
Rodzina Bračko – matka Sabrina, ojciec Davor i córki Sara i Maša – to codzienna rodzina. W sierpniu wrócili z rocznej tułaczki po świecie. W chwili wyjazdu Sara miała dziesięć lat, a Maša pięć. Mieli w kieszeni bilet w jedną stronę do Malezji, w plecaku czterodniowe ubrania, a w głowie listę krajów, które chcieliby odwiedzić.
W sierpniu wróciłeś z rocznej podróży dookoła świata. Czy pragnienie tego kiełkowało już od dawna?
Davor: Pomysł pojawił się dość spontanicznie. Zawsze podróżujemy przez miesiąc, ale pewnego dnia powiedziałem Sabrinie: może wyjedziemy na rok? I od razu przeszła do rzeczy. Podjęliśmy szybką decyzję. Były trzy przeszkody: nasza praca, to, czy obie dziewczyny się zgodzą i czy uda nam się zebrać wystarczającą ilość pieniędzy. Ratowaliśmy jeden po drugim i ruszyliśmy w drogę.
Przez rok dookoła świata. Ile przygotowań wymaga taki projekt?
Sabrina: Całość zajęła nam maksymalnie kilka dni. Zaplanowaliśmy kraje, które odwiedzimy. Wykluczyliśmy osoby chore na malarię lub żółtą febrę, ponieważ nie chcieliśmy narażać na nią dzieci. Następnie kupiliśmy bilety w jedną stronę do Malezji. Na początku planowaliśmy podróżować tylko po Azji, bo jest tanio.
Skończyło się na podróży po Ameryce Południowej. Jak zdecydowałeś, gdzie dalej się udać?
Davor: W każdym kraju decyzje podejmowaliśmy na bieżąco, w oparciu o bliskość i odpowiednią porę roku. Po Malezji, Indonezji i Nepalu udaliśmy się do Indii. Następnie Singapur i Australia, a następnie wróć do Azji, Filipin i Chin. Ponieważ zaskoczyła nas zamach stanu, konieczna była zmiana planu. Zrobiłem zakupy w poszukiwaniu kart okazyjnych i zapytałem Sarę, gdzie chce świętować swoje urodziny. Powiedziała, że z Tokio i tak polecieliśmy do Ameryki Południowej przez Nowy Jork.
Jeden rok i tyle różnych doświadczeń. Sara i Masza, co najbardziej pamiętacie?
Sara: Najbardziej podobał mi się Nowy Jork, od dawna chciałam go zobaczyć, Nepal i Australia też były świetne.
Maša: Ale najbardziej podobało mi się w Australii, gdzie mieliśmy samochód kempingowy, sami gotowaliśmy, widzieliśmy kangury, olgi i Uluru. Najzabawniej było na Borneo, kiedy małpy wyjęły chleb z plecaka Ati, a mnie i Sarze ukradły chipsy.
Czy przytrafiło Ci się coś nieprzyjemnego po drodze?
Sabrina: W drugim miesiącu podróży zaskoczyły nas trzy trzęsienia ziemi w Indonezji. Pierwszy był bardzo mocny i Maša był właśnie w basenie, gdy zaczęła z niego wypływać woda. Potem nastąpiły dwa słabsze trzęsienia ziemi, ale wstrząsy wystarczyły i pojechaliśmy do Nepalu.
Czy kiedykolwiek czułeś się przytłoczony takimi wydarzeniami i powiedziałeś: wracajmy do domu?
Sabrina: Nigdy nie szukaliśmy schronienia w drodze do domu. Chcieliśmy po prostu być z dala od epicentrum trzęsienia ziemi.
Gdzie przeżyłeś największy szok kulturowy?
Davor: To było w Indiach, gdzie spędziliśmy dziesięć tygodni. W Indiach jest bardzo niewiele rzeczy, które cieszą oko. Zawsze jesteś zdezorientowany, nie wiesz, co Cię czeka za następnym rogiem. Mieliśmy też problemy z jedzeniem, bo nie umieli przygotowywać dań bez pieczenia, więc dziewczyny często jadły tylko ryż lub frytki.
Sabrina: Podróżowanie też jest trudne, a tutaj podróż przeżyliśmy najbardziej męczącą, kiedy jechaliśmy przez trzy dni lokalnym autobusem, a dziewczyny siedziały nieruchomo na małym siedzeniu, nawet przez dziewięć godzin dziennie, bez przerwy.
Podróżujesz na sposób podróżnika. Jak dostosowałeś wyjazd do rodziny?
Sabrina: Do wycieczki dodaliśmy rzeczy, których sami byśmy nie zobaczyli, np Disneyland. Jeśli dla Maszy i Sary było coś interesującego, zawsze szliśmy to zobaczyć. Dla dziewcząt zwierzęta są jednym z najciekawszych przeżyć, a dla nich na przykład niezapomnianym pustynny trekking na wielbłądach w Indiach.
Jeśli teraz spojrzysz wstecz. Co przyniosła Ci ta przygoda?
Davor: Myślę, że Maša i Sara najwięcej wyniosły, widząc, jak wszystko wygląda na świecie i jak bardzo są uprzywilejowani tym, co tutaj mają. Że doświadczyli, że można się bawić, niezależnie od tego, jakim językiem dziecko mówi i jak jest ubrane.
Sabrina: W tym roku Maša i Sara bardzo się do siebie przywiązały. Jeśli chodzi o rodzinę, jakość życia jest lepsza w podróży, mimo że masz mniej i mieszkasz w jednym pokoju. Tam masz cały czas świata, ale w domu musimy kraść czas pomiędzy wszystkimi obowiązkami.
Napisałeś na swoim blogu, że czas na nową podróż. Dokąd cię to zabierze tym razem?
Davor: Gdziekolwiek za granicą. Tęsknimy za nieznanym. I mamy plany, ale choć raz powinny zostać z nami.
http://brackotinapotovanju.si