Jeśli myśleliście, że Super Mario, Luigi i reszta ekipy osiągnęli już szczyt swoich możliwości w pierwszym filmie Super Mario Bros. z 2023 roku, który nawiasem mówiąc zarobił oszałamiające 1,3 miliarda dolarów w kinach (co stanowi mniej więcej połowę tego, co SpongeBob Kanciastoporty), to zapnijcie pasy – Super Mario: The Galactic Movie najwyraźniej będzie kolejnym wielkim skokiem… w nadprzestrzeń.
Super Mario, zapowiedziany na kwiecień 2026 r., nowy animowany spektakl zabiera nas jeszcze dalej – od rur kanalizacyjnych po bezkresne przestrzenie kosmosu, gdzie wąsy unoszą się w stanie nieważkości, a gwiazdy nie są tylko ozdobą kapelusza.
Zespół, który wie, jak uderzyć w nastrój retro-nostalgiczny
Nie było potrzeby eksperymentowania z udaną formułą poprzedniego filmu: Aaron Horvath i Michael Jelenic ponownie reżyserują, a Matthew Fogel ponownie pisze scenariusz (który ewidentnie wie, jak znaleźć odpowiednią równowagę między akcją, humorem i momentami „och!”). Brian Tyler ponownie zapewni ścieżkę dźwiękową – co oznacza, że możemy spodziewać się pełnych emocji reinterpretacji 8-bitowych utworów, których słuchaliśmy na GameBoyach pod kołdrą o drugiej w nocy.
Za produkcję ponownie odpowiada legendarny duet: Chris Meledandri z Illumination (który macza palce w Minionki) i sam Shigeru Miyamoto, japoński czarodziej, który kiedyś dał nam Mario – i nie, wciąż nie możemy się otrząsnąć z nostalgii Super Mario 64.
Zespół, który jest nie z tej ziemi (dosłownie)
Chris Pratt powraca jako Mario i tak, krytycy wciąż są podzieleni co do tego, czy jego „It's-a me!” jest wystarczająco włoskie, czy nie. Anya Taylor-Joy ponownie użyczy głosu Księżniczce Peach, która w tej wersji nie jest już tylko damą w opałach, ale damą ratującą galaktykę. Charlie Day jako Luigi? Zawsze przyjemnie neurotyczny. Jack Black jako Bowser? Po raz kolejny będzie muzycznym złem, które zasługuje na własny spin-off. Keegan-Michael Key jako Toad i Kevin Michael Richardson jako Kamek również zadbają o to, by drugoplanowe role lśniły niczym gwiazdy supernowej.
O czym będzie ta galaktyczna historia?
Chociaż oficjalny opis fabuły jeszcze nie spadł z nieba (ani ze Strefy Warp), zwiastun już teraz sugeruje kosmiczną przygodę inspirowaną legendarną grą wideo. Super Mario GalaxyA jeśli graliście kiedyś w to arcydzieło, wiecie, że czekają nas wielowymiarowe skoki, salta grawitacyjne i najprawdopodobniej – Luma. Tak, te urocze gwiazdki, na które Disney już dawno by licencję wydał, gdyby mógł.
Spodziewamy się epickich bitew z kosmicznymi wersjami klasycznych wrogów, futurystycznym pojazdem rakietowym i oczywiście Bowserem z nowym, kosmicznym, złowrogim planem. O ile pierwszy film wyśmiewał klasykę, drugi zapowiada parodię science fiction – z wystarczającą dozą autoironii, by zadowolić zarówno dzieci, jak i dorosłych, którzy skrycie wciąż wierzą, że hydraulicy mogą być bohaterami.
Podsumowanie: Czy to jest film, którego potrzebuje galaktyka?
Sądząc po pierwszym zwiastunie, Super Mario: Galaktyczny film To nie będzie po prostu kontynuacja – to będzie ewolucja. Gwiazdorska, olśniewająca wizualnie i dowcipna rozrywka dla wszystkich pokoleń. Illumination i Nintendo doskonale wiedzą, jak znaleźć idealną równowagę między dziecięcą wyobraźnią a nostalgią dla dorosłych. I bądźmy szczerzy – w galaktyce pełnej poważnych serii i mrocznych rebootów, ten film może być dokładnie tym, czego potrzebuje wszechświat.
Film trafi do kin 2 kwietnia 2026 roku – i nie jest to primaaprilisowy żart. Czy na pewno?