Czy jako dziecko lubiłaś robić bransoletki i kolczyki z plasteliny, czy może Twoja pasja do tworzenia biżuterii rozwinęła się później? Jako dziecko zawsze byłam zajęta rysowaniem, kolorowaniem, wycinaniem obrazków z papieru, a później robiłam z nich figurki
Czy jako mała dziewczynka uwielbiałaś robić bransoletki i kolczyki z plasteliny, czy też Twoja pasja do tworzenia biżuterii rozwinęła się później?
Jako dziecko byłam ciągle zajęta rysowaniem, kolorowaniem i wycinaniem obrazków z papieru, później robiłam figurki z gliny i fimo. Kiedy byłam bardzo młoda, nigdy nie myślałam o biżuterii. Nie interesowało mnie, jak ozdabiać ludzkie ciało, bardziej interesowały mnie przedmioty same w sobie: postacie, ludzie i zwierzęta. Początkowo chciałem zostać ceramikiem, ale szybko zdałem sobie sprawę, że glina nie jest moim materiałem. Nawet dziś, gdy tworzę biżuterię, nie myślę o niej jako takiej, bardziej interesuje mnie jej narracyjna strona. To jest pewnie powód, dla którego moja biżuteria bardziej przypomina miniaturowe rzeźby niż modne dodatki.
Kiedy dzieło stworzenia stało się Twoją opowieścią na kwiecień?
Kwiecień właściwie dopiero się budzi. Pomysł narodził się w zeszłym roku, po wizycie na niemieckich targach jubilerskich. Oprócz tworzenia unikatowej biżuterii, zawsze chciałam tworzyć taką, którą można byłoby produkować seryjnie. Wydaje się to łatwe, ale dla mnie takie nie było. Jak łatwo, szybko i stosunkowo tanio stworzyć i wykonać kolekcję, która będzie ciekawa, atrakcyjna, a jednocześnie trochę inna? Kwiecień ma być właśnie taki. Główną zasadą w mojej twórczości jest natura, z którą stykają się moje wyjątkowe produkty. Dlatego też uznałem za stosowne nazwać moje studio właśnie jej imieniem.
Czy każdy produkt ma swoją własną symbolikę i znaczenie, czy też pełni on jedynie funkcję modowego dodatku?
Interesuje mnie głównie biżuteria jako mały plastikowy przedmiot, jako mały plastikowy przedmiot do noszenia. Najpierw wyobrażam sobie historię, a dopiero potem zajmuję się tym, jak będzie się ją nosiło. Muszę podkreślić, że wszystkie moje elementy biżuterii są puste w środku, co zmniejsza ich wagę, co jest szczególnie ważne z punktu widzenia wygody noszenia. Zdarza się też, że ludzie wolą oprawić moją biżuterię w ramkę i ozdobić nią swoje mieszkanie, zamiast ozdobić nią siebie.
Z czego tworzysz? Czy w produkcji stosujecie jakieś specjalne materiały?
Do wyrobu biżuterii zawsze używam srebra, często dodając złote detale. Czasami używam odrobiny miedzi dla nadania koloru, a często czernię i utleniam srebro. Niektóre przedmioty pokrywam również emalią, zwłaszcza gdy zależy mi na żywych kolorach.
Twoja biżuteria często przybiera kształty zwierząt i roślin. Czy masz jakiś sekretny kącik, gdzie szukasz pomysłów na swoje produkty?
Pomysły są wszędzie, trzeba je tylko dostrzec, a to często zależy od nastroju i chęci przełożenia tego, co widzisz, na kreatywny pomysł. Najłatwiej jest mi to zrobić, gdy właśnie zwiedziłem jakąś świetną wystawę lub inne wydarzenie, które pobudza zmysły artystyczne. Oczywiście, najczęściej czerpię pomysły z natury, dlatego w moich opowiadaniach zawsze pojawiają się rośliny i zwierzęta.
Czy możesz zrealizować każdy szalony pomysł, czy są pewne, których nie da się zrealizować?
Na początku mojej drogi twórczej miałam sporo problemów, ponieważ nie potrafiłam pogodzić idei z wiedzą praktyczną. Wiele pomysłów było dla mnie niewykonalnych. Z biegiem lat zdobywasz coraz większą wiedzę na temat technik wytwarzania biżuterii i uczysz się przekształcać pomysły w metal. W jakiś sposób wybierasz technikę projektowania biżuterii, która najbardziej Ci odpowiada, a z czasem Twój umysł i ręce zaczynają się ze sobą harmonijnie łączyć. Oczywiście, nigdy nie jest za późno, aby nauczyć się nowej techniki i rozwinąć swoją kreatywność.
Dużo czasu spędzasz na wystawach, gdzie również prezentujesz swoje produkty. Która wystawa szczególnie utkwiła Ci w pamięci i dlaczego?
Naprawdę lubię przygotowywać biżuterię na wystawy. Wtedy jest mi najłatwiej wycofać się do własnego świata i żyć tylko tym, co naprawdę mnie uszczęśliwia. Muszę przyznać, że wszystkie moje dotychczasowe wystawy pozostawiły we mnie miłe wspomnienia, ale gdybym miał wyróżnić jedną, byłaby to zeszłoroczna wystawa w Monfalcone. Organizatorzy przeprowadzili to niezwykle profesjonalnie i bardzo pomysłowo, dlatego na długo pozostanie w mojej miłej pamięci.
Czy przygotowujesz się obecnie do jakiegoś specjalnego wydarzenia?
Obecnie przygotowuję się do wystawy, na której będę współpracować z ilustratorką i twórczynią bajkowych światów Mojcą Sekulić. Wybieram konkretny motyw z jej obrazów, a następnie przekształcam go w obiekt – biżuterię metalową. Ona robi to samo – czerpie inspirację do swoich zdjęć z moich produktów. Naprawdę podoba mi się ten projekt, ponieważ jej pomysły są zbieżne z moimi, a jednocześnie różne, co dla mnie jest szczególnym wyzwaniem. Więcej informacji na temat tego projektu można znaleźć na mojej i Mojci stronie internetowej.
Czy rozważał Pan prezentację swoich miniatur gdzie indziej za granicą?
Wystawiałem już wcześniej za granicą, ostatnio w grudniu ubiegłego roku, we Włoszech, w Trieście.
Podczas studiów spędziłeś dużo czasu za granicą. Co sprowadziło Cię z powrotem do Mariboru?
Po studiach w Londynie postanowiłem kontynuować naukę i ją ukończyć w Halifax, Nowa Szkocja, Kanada. Halifax to małe, senne miasteczko, całkowite przeciwieństwo Londynu, gdzie pełno jest wspaniałych wystaw, wyzwań i różnorodności. Nie mogłam zakochać się w Halifaxie, więc po skończeniu studiów powrót do domu wydawał się najlepszą opcją.
Gdzie się wybierasz, kiedy nie projektujesz biżuterii?
Prawie każdego dnia zajmuję się projektowaniem biżuterii, więc mam mało czasu dla siebie. Dedykuję to spacerom, spotkaniom przy kawie i medytacji.
Czy jest jakaś inna marka biżuterii, którą szczególnie lubisz?
Uwielbiam indywidualnych projektantów, takich jak Giovanni Corvaja, Maurizio Stagni, Carmen Amador, Ilka Bruse, itp. Wielu dobrych projektantów biżuterii można odkryć na stronie www.metalcyberspace.com.
Czy jako artysta możesz udzielić jakichś rad, gdzie w mieście można pójść na pyszną kolację i posłuchać dobrej muzyki?
Niestety, w Mariborze nie ma zbyt wielu restauracji, które mi odpowiadają. Jedną z restauracji, które lubię bardziej, jest Rožmarin, również ze względu na panujący tam klimat, a po drugiej stronie ulicy, w Barista, zawsze serwują dobrą muzykę. Oczywiście, zawsze czekam na dobre koncerty etniczne.