fbpx

#167 Magazyn miejski

Myślę, że dość jest zmów w zderzeniach parasolek i rozmowach z ludźmi przechadzającymi się pod sklepowymi dachami i frazesami typu „Czy to już koniec?”, bo wiadomo, że wystarczy rzut oka na niebo.

Apatyczny lub zły na kapryśne krople, ale raczej nie nazywamy zbyt dużą ilością słońca, bo wkrótce znów będziemy na to narzekać za gorące. Ale żeby nie rozwodzić się zbytnio nad zjawiskami meteorologicznymi, w tym wstępniaku więcej słów poświęcę koszmarowi, czyli imprezie, którą nazywamy pakowaniem. Jakby tego było mało, reguły gry ciągle się zmieniają przewoźników lotniczych.

Nie da się nic zmienić w moim bałaganie, mój proces pakowania pozostaje ten sam, tylko faza, w której muszę wyrzucić rzeczy z walizek, wydłuża się. W każdym razie zbliża się chwila wyjazdu, a karteczka przyklejona do lodówki zawiera już zbyt długą listę tych ważnych rzeczy w cudzysłowie. I wiem, że nie potrzebuję litrowych butelek kremu do opalania i wiem, że guma do żucia, chusteczki nawilżające, patyczki do uszu, szampony i mydła w płynie są sprzedawane wszędzie, gdzie idę, i wiem, że tabliczki czekolady, ale litr Nie potrzebuję mleka, bo egzotyczna kuchnia dodaje wycieczce odrobiny wyjątkowości, a wiem, że oprócz trzech grubych przewodników książka Wojna i pokój nie należy do mojej „walizki”, ale jest ich mnóstwo takich rzeczy na mojej zbyt długiej liście. Nudzę się, ale czy wtedy będę się nudzić? Znudzony latem, które oferuje wiele atrakcji? Cóż, pierwsza czynność zaczyna się, gdy kładę rzeczy na łóżku w kolejności z listy, oczywiście pomiędzy skaczę to tu, to tam i rzucam, składam, toczę, potem do torebek, potem wyciągam i znowu łączę, co jest konieczne, a co nie... Nagle łóżko jest pełne, a potem gra strategiczna o nazwie Tetris, pakując wszystko do walizki. Eksperyment nr. 1, nie powiodło się. Wystawiam wszystko od nowa, patrzę na listę rzeczy, z których mogę zrezygnować, pierwsza rzecz to oczywiście skarpetki, ale po co mi dziesięć par, skoro mam cały dzień chodzić w klapkach i zdejmować coś innego z listy...

Eksperyment nr. 2, walizka zamyka się z trudem, już mam ją podnieść, żeby wejść na wagę, kiedy zaczyna się koszmar. Cóż, jedyne czego nie rozumiem, to tego, że po pierwsze jest za ciężki, a po drugie, że będę musiał go ciągnąć z lotniska, oddalonego może o kilka kilometrów. Wyrzucam wszystko z powrotem, patrzę na wszystkie już przekreślone i pogniecione kartki, tworząc nową, znacznie okrojoną listę bardzo potrzebnych rzeczy na wakacje.

Eksperyment nr. 3, walizka jest zamknięta, staję na wadze, która pokazuje za dużo... „To co znowu za dużo?”, narzekam. Wyrzucam też suszarkę do włosów, szampon i żel pod prysznic zamieniam na „wszystko w jednym”. Wchodzę na wagę i tak, tabliczka na niej wskazuje dokładnie tyle, na ile pozwala górna granica. A jak wyglądam w dniu wyjazdu? Tak, tak jak wszyscy turyści, w środku lata jestem ubrany w gruby sweter, w długie spodnie, z wypełnionymi po brzegi bocznymi kieszeniami, mam na sobie ciężkie turystyczne buty, aparat fotograficzny zawieszony na szyi, gruby przewodnik i paszport w z jednej strony kurtka przeciwdeszczowa i torba z kanapką i butelką wody wiszą mi na drugim ramieniu, linie zmęczenia i zmartwienia już rysują się na mojej twarzy, czy waga lotniskowa wytrzyma...

Czy muszę dodać coś jeszcze? No tak, za każdym razem powtarzam sobie, że następnym razem wezmę tylko mały plecak i paszport.

167- City Magazine - OD 17 CZERWCA DO 8 LIPCA przez Magazyn miejski

Z Wami od 2004 roku

od roku 2004 badamy miejskie trendy i codziennie informujemy naszą społeczność obserwujących o najnowszych stylach życia, podróżach, stylu i produktach, które inspirują pasją. Od 2023 roku oferujemy treści w głównych językach świata.