fbpx

Ceny samochodów elektrycznych w Europie: O ile muszą spaść ceny samochodów elektrycznych w kraju, aby Europa przestała pozostawać w tyle za Chinami?

Wzrost potęgi Chin wywiera presję na Europę

Zdjęcie: Jan Macarol / Ai art

Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że Chiny, kraj taniej elektroniki i wątpliwego designu, staną się królową samochodów elektrycznych? Cóż, witamy w 2025 roku, gdzie chińskie samochody elektryczne nie są już absurdalną alternatywą, ale brutalną rzeczywistością, która spędza sen z powiek europejskim producentom. A zatem – ceny europejskich samochodów elektrycznych, które przyciągnęłyby nabywców.

Przy agresywnych cenach, które nadal utrzymują się na poziomie O 30 procent niższe niż w Europiei technologii, która bezczelnie rywalizuje z najlepszymi, firmy takie jak BYD, MG, Jaecoo, Xpeng i Leapmotor przejmują nasze drogi. Ale hej, nie jest tak źle – może to właśnie ten kopniak w tyłek, którego Europa potrzebuje, aby obudzić się i ruszyć w przyszłość bez wymówek. orej – ceny europejskich samochodów elektrycznych, które przyciągnęłyby nabywców. W tym artykule ujawniamy, dlaczego chińskie samochody elektryczne są tak tanie, o ile europejskie ceny musiałyby spaść, aby były naprawdę konkurencyjne i co to oznacza dla naszych ukochanych VW i BMW.

Chiny: gdzie samochód elektryczny staje się zabawką codziennego użytku

Chiński przemysł motoryzacyjny W ostatnich latach firma poczyniła ogromny krok naprzód. Przeszli od tanich kopii do innowatorów, którzy wyznaczają tempo. Dzięki integracji pionowej – mamy na myśli własne fabryki baterii, nie tak tanią siłę roboczą i masową produkcję – ich koszty spadły o około 30 procent. Ceny baterii w Chinach spadły w ostatnich latach o prawie 30 procent, podczas gdy w Europie spadły zaledwie o 10-15 procent. Rezultat? Samochody elektryczne, które są tańsze, lepiej wyposażone i mają zasięg, którego pozazdrościłyby europejskie modele. Jakie więc powinny być ceny europejskich samochodów elektrycznych, aby przyciągnąć kupujących?

Przyjrzyjmy się kilku przykładom, które mogą zaniepokoić europejskich producentów. BYD Delfin SurfTen uroczy, kompaktowy samochód elektryczny kosztuje około 19 000 euro (cena zależy od rynku), oferuje zasięg około 320 km (WLTP), moc 70 kW (95 KM) i moment obrotowy 180 Nm (133 lb-ft). Przyspieszenie od 0 do 100 km/h (62 mph) w 12,3 sekundy i prędkość maksymalną 150 km/h (93 mph). Pojemność akumulatora wynosi 44,9 kWh, a ładowanie jest szybkie – do 80% w 30 minut za pomocą ładowarki DC. A to wszystko dzięki bogatemu wyposażeniu, w tym adaptacyjnemu tempomatowi i kamerze 360 stopni. Nic dziwnego, że sprzedaje się jak świeże bułeczki.

Potem jest Silnik skokowy T03: Mały miejski samochód elektryczny za 17 000-18 000 euro (w niektórych krajach nawet poniżej 5000 euro z dopłatą). Zasięg 265 km, moc 70 kW (95 KM), moment obrotowy 158 Nm (117 lb-ft), przyspieszenie 0-100 km/h w 12 sekund, prędkość maksymalna 130 km/h (81 mph). Akumulator o pojemności 36,5 kWh, szybkie ładowanie do 80% w 36 minut. Idealny do jazdy w mieście, gdzie nie potrzebujesz luksusu, a jedynie niezawodnego środka transportu.

I nie zapominajmy MG4: Kompaktowy hatchback za około 23 700 euro po dopłatach w Niemczech i na przykład w Słowenii. Zasięg do 450 km, moc 125 kW (170 KM), moment obrotowy 250 Nm (184 lb-ft), przyspieszenie 0–100 km/h w 7,7 sekundy, prędkość maksymalna 160 km/h (99 mph). Akumulator o pojemności 51 kWh, ładowanie do 80% w 35 minut. To już nie jest „chińska zabawka” – to samochód, który jest naprawdę konkretny.

Ale Chińczycy nie są po prostu skąpi; Są sprytni. Pomimo unijnych ceł sięgających 38 procent (17 procent dla BYD, 20 procent dla Geely, 38 procent dla SAIC/MG), budują fabryki w Europie. BYD na Węgrzech, Chery w Hiszpanii, a Xpeng współpracuje z Magno w zakresie lokalnej produkcji. Kiedy samochód jest produkowany w UE, cła znikają, ale przewaga cenowa pozostaje. To tak, jakby Chińczycy mówili: „Dzięki za cła, ale zostaniemy tutaj”. A ceny będą nadal spadać.

Europa: Bańka cenowa pod presją – ceny europejskich samochodów elektrycznych mogą przyciągnąć kupców.

Europejscy producenci od dawna żyją marzeniem: Samochód elektryczny jako symbol statusu z wysokimi marżami. Rzeczywistość jest jednak brutalna. Przeciętny samochód elektryczny w Europie kosztuje o 50 procent więcej niż porównywalny samochód benzynowy, a w klasach kompaktowych nawet o ponad 50 procent więcej. Ceny Volkswagena ID.3 zaczynają się od ponad 30 000 euro, Škody Enyaq przekraczają 40 000 euro, a BMW i4 po cichu dąży do 50 000 euro lub więcej.

Ale nie wszystkie są tak drogie. Dacia Duster: najtańszy europejski samochód elektryczny poniżej 20 000 euro, zasięg 230 km, przyspieszenie 0–100 km/h w 19 sekund, prędkość maksymalna 125 km/h (78 mph). Akumulator o pojemności 26,8 kWh, ładowanie do 80% w godzinę. Ale… jeśli spojrzymy na chińską konkurencję… to za mało.

Citroen ë-C3: za około 27 000 euro, zasięg 320 km, moc 83 kW (113 KM), moment obrotowy 260 Nm (192 lb-ft), przyspieszenie 0–100 km/h w 11 sekund, prędkość maksymalna 135 km/h (84 mph). Akumulator 44 kWh, szybkie ładowanie w 26 minut. To europejska odpowiedź na chińskie miejskie elektryki, z nutą francuskiego uroku. Jednak cena za stosunkowo miejski samochód utrzymuje się powyżej 20 000 euro.

Renault 5 E-Tech: cena docelowa 27 000 euro, zasięg do 400 km, moc 90 kW, przyspieszenie 0–100 km/h w 10 sekund, prędkość maksymalna 150 km/h (93 mph). Akumulator 40 kWh, ładowanie bez ładowania prądem stałym (DC) w najtańszej wersji. Retro design z powolną technologią – tutaj Europa pokazuje, że może być to przyjemne, ale zdecydowanie nieefektywne.

Jednakże średnie ceny są O 20–30 procent wyższe niż chińskieDlaczego? Wysokie koszty pracy, importowane akumulatory i stare platformy zaadaptowane ze stacji benzynowych. Ale z drugiej strony: Europa ma jakość, bezpieczeństwo i marki, którym ludzie ufają.

Zdjęcie: Renault
Nowa wersja Renault 4 to jedna z lepszych opcji na rynku europejskim. Należy jednak zauważyć, że model z akumulatorem 52 kWh musiałby być tańszy o co najmniej 3000–4000 euro, aby być naprawdę konkurencyjnym. Ponadto akumulator musiałby mieć co najmniej o 3 kWh większą pojemność.

A co jeśli ceny spadną o 30 procent? Marzenie czy koszmar?

Wyobraź sobie radykalną redukcję: wszystkie europejskie samochody elektryczne minus 30 procent. To oznaczałoby, że Europa w końcu dogoniła Chiny.

  • Miejskie samochody elektryczne: Dacia Spring za 13 000 euro, Citroën ë-C3 za 16 000 euro (-10 000 euro). Wreszcie konkurencyjna oferta Leapmotor.
  • Modele kompaktoweVolkswagen ID.3 za 22 000 euro (zasięg 330 km, moc 150 kW/204 KM, moment obrotowy 310 Nm/229 lb-ft, przyspieszenie 7,3 s, prędkość końcowa 160 km/h, akumulator 58 kWh). Renault Mégane E-Tech za 27 000 euro.
  • SUV-y rodzinne: Škoda Enyaq za 35 000 euro (zasięg 560 km, moc 210 kW/286 KM, moment obrotowy 545 Nm/402 lb-ft, przyspieszenie 6,7 s, prędkość końcowa 180 km/h, akumulator 77 kWh).
  • Segment premium:BMW i4 za 45 000 euro (zasięg 590 km, moc 250 kW/340 KM, moment obrotowy 430 Nm/317 lb-ft, przyspieszenie 5,7 s, prędkość końcowa 190 km/h, akumulator 83,9 kWh).

To by było na tyle. dostępne samochody elektryczne Dla wszystkich, nie tylko dla bogatych. Marże spadłyby do zera, miejsca pracy byłyby zagrożone, ale nastąpiłaby zmiana, która umożliwiłaby rozwój. Europa musi obniżyć ceny baterii dzięki lokalnym gigafabrykom, uprościć platformy i mądrze korzystać z dotacji – nie dla luksusu, ale dla mas. Musi w końcu zacząć masowo sprzedawać dobre samochody elektryczne. I zwiększyć wolumeny, ponieważ tylko wolumeny sprzedaży pozwalają obniżyć cenę jednostkową.

Cło: chwilowy hamulec czy ślepy zaułek?

Cła UE dały czas, ale Chińczycy dostosowują się do lokalnej produkcjio. Trwają negocjacje w sprawie cen minimalnych, aby uniknąć dumpingu. Prawda jest jednak taka, że cła nie powstrzymają fali dumpingu – jedynie ją spowolnią. Europa musi inwestować we własne baterie i nowe platformy, aby obniżyć koszty.

Historia marki: Przypomnijmy sobie japońskie samochody z lat 80. – śmialiśmy się z nich, jeździmy nimi dziś. Chiński To kolejna fala, ale z elektrycznością. Co widzimy pozytywnie: zmusi to Europę do innowacji, o ile tylko nie będzie za późno.

Podsumowanie: przyszłość na czterech kółkach – europejska czy chińska?

Podsumowując na podstawie kilku źródeł: Chińskie samochody elektryczne już zyskały na popularności 10 procent rynku UE, dzięki 30% przewaga cenowa i technologii, która nadąża. Europa musi obniżyć ceny o około 30 procentaby stać się konkurencyjnymi – miejskie samochody elektryczne za 15–20 tys. euro, kompaktów za 20–30 tys., SUV-ów za 25–35 tys., a premium za nieco mniej ponad 40 000Oznacza to lokalne akumulatory, uproszczone modele i inteligentne dotacje. Co o tym sądzisz? Jako entuzjasta motoryzacji jestem sceptyczny wobec europejskiej powolności – jak długo jeszcze będziemy płacić więcej za „europejski klimat”? Ale jestem optymistą: to szansa. Przemysł motoryzacyjny w UE musi zacząć dostrzegać korzyści skali i działać jak Tesla. Optymalizując działalność i dostosowując się do nowych modeli biznesowych.

Jeśli Europa działaj teraz, będziemy jeździć po kraju samochody elektryczne, które są tanie, przyjemne i ekologiczne. W przeciwnym razie nasze garaże będą pełne BYD's I MG – i wiesz co? Może wcale nie są takie złe. Jeździłem nimi; mają duszę, tylko inną. Teraz nadszedł czas na działanie: Podziel się w komentarzach, który samochód elektryczny kupiłbyś – chiński czy europejski? I dlaczego? Twoja opinia jest ważna, ponieważ razem kształtujemy przyszłość.

Z Wami od 2004 roku

od roku 2004 badamy miejskie trendy i codziennie informujemy naszą społeczność obserwujących o najnowszych stylach życia, podróżach, stylu i produktach, które inspirują pasją. Od 2023 roku oferujemy treści w głównych językach świata.