Girard-Perregaux i Aston Martin przyzwyczaili nas już do ekskluzywnych zegarków, ale tegoroczna edycja F1, Laureato Absolute Aston Martin F1 Edition, jest czymś wyjątkowym. Mniej brokatu, więcej stylu. Limitowana edycja, zielone detale i niezawodny szwajcarski mechanizm – to nie jest zegarek, to manifest szybkości.
Za każdym razem, gdy Girard-Perregaux i Aston Martin spotykają się, świat zegarmistrzostwa zatrzymuje się i mówi: „Okej, musimy to zobaczyć”. Tym razem jest to szczególnie interesujące. Nie dlatego, że zegarek jest pokryty kawałkami włókna węglowego pochodzącymi z poprzednich bolidów Formuły 1 (choć widzieliśmy to w zeszłym roku) ani nie dlatego, że błyszczy jak karoseria hipersamochodu Valkyrie (który podziwialiśmy w zeszłym miesiącu). Nie, tym razem chodzi o coś subtelniejszego, bardziej stonowanego – Laureato Absolute Aston Martin F1 Edition, ale wciąż mocno naładowanego wyścigowym charyzmatem.
Dowiedzieć się Laureato Absolute Aston Martin F1 Edition, najnowsze (i siódme!) dzieło będące owocem współpracy szwajcarskiego zegarmistrza i brytyjskiego arystokraty motoryzacyjnego. Zieleń znów jest w modzie – ale nie byle jaka zieleń. Mówimy o Wyścigi zielone, odcień, który od dziesięcioleci jest tak samo nierozerwalnie związany z Astonem Martinem, jak Martini z Jamesem Bondem.
Historia, która tyka
Zegarek Laureato po raz pierwszy zaprezentowano w 1975 roku. Początkowo był to model kwarcowy (co w tamtych czasach oznaczało „inteligentny”), ale dziś jest symbolem mechanicznej doskonałości. Model ten doczekał się mechanizmu dopiero w 1995 r., ale prawdziwy renesans przeżył w 2016 r., kiedy GP przywróciło go jako stały element wyposażenia. Trzy lata później wypuścili Laureat absolutny, nowoczesna, bardziej solidna i odważna wersja. I oto jesteśmy – Laureato Absolute Aston Martin F1 Edition – na torze w wersji F1, która przyciąga więcej uwagi niż Max Verstappen podczas wyprzedzania.
Zielony, ale nie godny pozazdroszczenia
Nowa wersja F1 nie rzuca się w oczy. Brak hologramowych tarcz i grawerowanych felg samochodów wyścigowych. Po prostu czysta, elegancka tarcza w kolorze zielonym Aston Martin z drobnymi limonkowymi akcentami. Wskazówki zegara są puste – nawiązując do kultowej osłony chłodnicy Astona Martina. Z drugiej ręki? Shot w kolorze limonkowym. A okienko daty jest pięknie obramowane na zielono.
A skoro już o szczegółach mowa – spójrzmy na pasek. Zielony Pasek z gumy FKM z fakturą materiału, obszyte czarną lamówką i zapięciem z tytanu. Zieleń pojawia się również wokół gwintowanej korony. Subtelny, ale wystarczający, by odróżnić zegarek od morza nudnej srebra i czerni na nadgarstkach innych śmiertelników.
Szwajcarskie serce, brytyjski duch
Pod 44-milimetrową tytanową kopertą (i wodoodpornością do 300 m – bo czemu nie) kryje się automatyczny mechanizm marki GP03300, który pracuje z częstotliwością 4 Hz i oferuje 46 godzin rezerwy chodu. Tylna pokrywa jest zamknięta, ale ozdobiona emblematem Aston Martin – prostym, ale wymownym.
Oczywiście, że chodzi limitowana edycja 88 sztuk, co oznacza, że kolekcjonerzy będą walczyć z tym samym zapałem, co na pierwszym zakręcie Grand Prix Monako. Cena? 14 300 dolarów (porównywalne z euro) – co jest sporą kwotą, ale szczerze mówiąc… Aston Martin na nadgarstku nigdy nie jest tani.
Samolot końcowy
Laureato Absolute Aston Martin F1 Edition to zegarek dla tych, którzy cenią sobie formę, ale jeszcze bardziej funkcjonalność. Nie jest to nic rzucającego się w oczy. To nie jest miejsce na selfie z szampanem. To zegarek dla tych, którzy rozumieją estetykę szybkości, ale noszą go z powściągliwym uśmiechem. To podejście zen do zegarków luksusowych: mniej blasku, więcej historii. Jeśli kochasz Formułę 1, Astona Martina, szwajcarskie mechanizmy lub po prostu dobrze zaprojektowane rzeczy – teraz masz jeszcze więcej powodów, aby przekroczyć linię mety w wielkim stylu.
Gdyby Aston Martin produkował zegarek, wyglądałby dokładnie tak. A gdyby Girard-Perregaux stworzył zegarek wyścigowy, to by tykał.
Dostępne teraz NA Oficjalna strona internetowa Girard-Perregaux. Ale spiesz się – te 88 sztuk będzie jechał szybciej niż Lance Stroll na zielonym świetle.