Kiedy Apple zaprezentował iPhone'a 6 w 2014 roku, dostaliśmy większy ekran, ale też niechciany bonus: pierwszy wystający moduł aparatu. Mały „pryszcz”, który z każdą nową generacją zamieniał się w prawdziwą górę. Jeśli plotki okażą się prawdziwe, ten „Everest” osiągnie swój szczyt wraz z nadchodzącym iPhonem 17. Ale ratuje go Mynus MAGBACK.
Japońska firma Mynus Uznali, że to już koniec. Ich nowy produkt, Mynus MAGBACK, to minimalistyczna tylna płyta, która z łatwością spłaszcza aparat. Jej subtelny, klinowaty kształt nie tylko zapewnia przyjemność z oglądania, ale także lepszy chwyt. Mocuje się za pomocą pola magnetycznego i mikroprzyssawki. MagSafe i kompatybilność gwarantują, że nadal możesz korzystać ze wszystkich swoich ulubionych akcesoriów i ładowarek bezprzewodowych. Krótko mówiąc: funkcjonalność pozostaje, a garb znika.
Jest obecnie POKROWIEC NA MAGNES Dostępny dla iPhone'a 16 Pro, ale niestety Mynus nie wysyła obecnie produktów do Stanów Zjednoczonych, ale wysyła je do UE. Amerykanie będą więc musieli trochę dłużej cierpieć z iPhone'em, który chwieje się na stole jak kapryśny nastolatek. No i cena. Około 35 euro.
Mynus nie jest jedynym, który powiedział „dość”. Podobną filozofię wyznaje również Szczytowy projekt z etui Everyday Case, które nie spłaszcza całkowicie aparatu, ale chroni go i elegancko integruje z jego płaską sylwetką. Totallee poszło jeszcze bardziej radykalnie, tworząc ultracienkie etui, które skutecznie unika zbędnej estetyki i przywraca telefonowi niemal czyste linie. Różnica? Magiczna broń Mynusa to idealna iluzja płaszczyzny, dzięki której iPhone znów działa tak, jak powinien – bez nierówności i pagórków.