Bądźmy szczerzy, przez chwilę, między nami. Wszyscy to robiliśmy. Telefon wibruje, czerwone światło zdaje się trwać w nieskończoność, a ręka przesuwa się do „zakazanego owocu” w konsoli środkowej. Do tej pory ten akt był prześladowany przez wyrzuty sumienia, a w przypadku Tesli przez tę irytującą kamerę w kabinie, krzyczącą na nas jak histeryczny nauczyciel matematyki. Ale Elon Musk, człowiek, który prawdopodobnie próbowałby skolonizować Słońce, gdyby miał wystarczająco dużo kremu z filtrem, właśnie zmienił zasady gry. A przynajmniej tak mu się wydaje. Jego najnowszy tweet (przepraszam, „post na X”) twierdzi, że teraz oficjalnie można pisać w swojej Tesli. Ale zanim otworzysz Tindera na środku autostrady, przeczytaj drobny druk. Bo diabeł – i glina z mandatem – zawsze tkwi w szczegółach. A więc – Tesla FSD.
Sztuczna inteligencja
Do niedawna latanie dronami dzielono na dwie kategorie. Pierwsza grupa składała się z nudnych „latających statywów”, którymi agenci nieruchomości latają, żeby dom z przeciekającym dachem wyglądał jak rezydencja. Druga grupa składała się z dronów FPV (z widokiem z pierwszej osoby), które wydają dźwięki jak wściekłe szerszenie i wymagają refleksu nastolatka po sześciu napojach energetycznych. Mrugnięcie wystarczyło, żeby rozbić tę drogą, wypełnioną węglem „zabawkę” o drzewo. Wygląda jednak na to, że Antigravity A1 po prostu wszedł do pokoju, przewrócił stół i powiedział: „Zapomnij o wszystkim, co wiedziałeś”. To nie tylko nowy dron. To latająca kamera, której nie obchodzi, w którą stronę patrzysz.
Przyznaję, że siadając do klawiatury, żeby napisać ten artykuł, byłem trochę przestraszony. Nie taki, jaki odczuwasz, gdy czujesz, jak tył Ferrari traci przyczepność na zakręcie przy prędkości 180 km/h (112 mph). To inny rodzaj strachu. Egzystencjalny. Zastanawiam się, czy to ostatni raz, kiedy ja, Jan Macarol, piszę taki felieton „ręcznie”, zanim zastąpi mnie algorytm, który nie pije kawy, nie narzeka na podatki i potrafi napisać całą twórczość Szekspira w mgnieniu oka. Profesor Stuart Russell, człowiek, który dosłownie napisał podręcznik o sztucznej inteligencji, twierdzi, że jesteśmy o krok od takiego scenariusza. A jeśli twierdzi, że mamy kłopoty, to powinniśmy go posłuchać.
W świecie, w którym myśleliśmy, że ChatGPT jest jedynym szeryfem w mieście, Google po prostu przysłał czołg na strzelaninę. Sam Altman ogłosił „Kod Czerwony”. I uwierzcie mi, panika w Dolinie Krzemowej pachnie raczej płonącymi serwerami niż poranną kawą.
Wyobraź sobie nowego producenta, który nagle wkracza do świata motoryzacji, oferując osiągi Bugatti, komfort Rolls-Royce'a i cenę... cóż, filiżanki kawy na stacji benzynowej. I nie potrzebujesz prawa jazdy, żeby prowadzić ten pojazd, tylko jeden palec i odrobina wyobraźni. Dokładnie to samo wydarzyło się w branży muzycznej. Podczas gdy wielkie dinozaury kłóciły się o prawa autorskie, Suno AI pędziło pełną parą. Rick Beato, guru muzyki, mówi, że wyścig już się skończył. I wiecie co? Chyba ma rację. Zapnijcie pasy.
Czekaliśmy na to jak dzieci na prezenty, tyle że to święto zostało odłożone na całą dekadę. System Full Self-Driving (FSD) Tesli to rewolucja w USA, ale owoc zakazany w Europie. Ale lody w końcu pękają. Dzięki nowym przepisom i testom na europejskim gruncie, luty 2026 roku wygląda na moment, w którym w końcu oddamy stery w ręce krzemu. Zapnijcie pasy, przeanalizujemy technologię, przeszkody biurokratyczne i to dziwne uczucie, gdy samochód wie, dokąd jedziesz lepiej niż ty sam. A zatem – Tesla FSD i Europa.
SUNO AI nie jest już tylko narzędziem do generowania muzyki. Staje się kompletnym studiem w chmurze, które pozwala użytkownikom tworzyć, projektować i ulepszać utwory na poziomie zarezerwowanym dla profesjonalnych producentów jeszcze dwa lata temu. Ale nie dajcie się zwieść – to nie tylko innowacja technologiczna, to zmiana kulturowa.
Jeśli więc kiedykolwiek dopadła Cię panika pod koniec grudnia – „Co kupić cioci Milenie, która ma już wszystko?” – OpenAI ma dla Ciebie nowe rozwiązanie: research zakupowy. Funkcja ta jest dostępna dla wszystkich użytkowników ChatGPT – zarówno darmowych, jak i płatnych – na urządzeniach mobilnych i w internecie. Tak, nawet użytkownicy wersji podstawowej będą mieli niemal nieograniczony dostęp – przynajmniej przez cały okres świątecznych zakupów (czytaj: dopóki nie umrzemy pod ciężarem list prezentowych). ChatGPT będzie więc Twoim osobistym doradcą zakupowym.
Google właśnie wydało Gemini 3, swój najinteligentniejszy jak dotąd model sztucznej inteligencji, obiecujący lepsze rozumienie złożonych pytań, najnowocześniejsze kodowanie i interaktywne wizualizacje. Jest on już dostępny w aplikacji Gemini i wyszukiwarce, a użytkownicy mediów społecznościowych chwalą jego szybkość i użyteczność – choć niektórzy wskazują na jego sporadyczne lenistwo. To nowy krok w walce z OpenAI i Anthropic, gdzie sztuczna inteligencja rozwija się szybciej niż kiedykolwiek.
Wyobraź sobie: otwierasz laptopa, klikasz pasek zadań i zamiast przeszukiwać foldery jak cyfrowy archeolog, Twój komputer wysyła do pracy prawdziwego agenta AI. Działa, wyszukuje, edytuje, wysyła e-maile i pozwala Ci spokojnie popijać kawę. Brzmi jak science fiction z 1999 roku? Microsoft mówi: „Potrzymaj mi piwo – a raczej, potrzymaj mi NPU”. Agenci AI nadchodzą.
W rozmowie o przyszłości humanoidalnego robota Tesli, Optimusa, Elon Musk śmiało przedstawił swoją wizję świata, w którym każdy dom będzie miał swojego C-3PO. Droga do tego celu obejmuje naukę wideo, dziecięcą zabawę i milion robotów, które Tesla planuje wyprodukować do końca dekady.
W czasach, gdy technologia obiecuje ułatwiać życie, oto 1X Neo, humanoidalny robot domowy, który ma przejąć żmudne zadania, takie jak sprzątanie i pranie. Dzięki sztucznej inteligencji i miękkiemu designowi ma stać się czymś więcej niż tylko maszyną – prawdziwym członkiem rodziny. Ale czy naprawdę jest gotowy na prawdziwy świat? Sprawdźmy.











