fbpx

Felieton: COTY – Samochód Roku 2026 – kiedy zdrowy rozsądek sędziów schodzi na dalszy plan

Właśnie gdy myślisz, że gorzej już być nie może, pojawia się nowy sezon – i to nie jest Gra o tron.

Car of the Year 2026
Zdjęcie: Jan Macarol / Airt

Co roku z niecierpliwością czekam na moment ogłoszenia finalistów konkursu COTY – Car of the Year 2026. To najlepsze przybliżenie motoryzacyjnej Eurowizji – pełnej napięcia, rozdmuchanego ego i błyszczących prezentacji PowerPoint, tabel i list. Ale tegoroczni finaliści? Ten naprawdę mnie zachwycił. Postanowiłem więc napisać kilka zdań. W stylu Makarowa. Bez włosa na języku i bez różowych okularów. Bo mogę mieć własne zdanie.

Przyznaję, że uwielbiam tę tradycję. Ponad sześćdziesięciu dziennikarzy COTY – Samochód Roku z całej Europy, każdy z własnym gustem, entuzjazmem i – powiedzmy sobie szczerze – ego, które wystarczyłoby na co najmniej dwa baki. Ludzie, którzy w życiu przejechali więcej kilometrów niż przeciętny Ubera Kierowca w ciągu dziesięciu lat. A wszystko po to, by wybrać Samochód Roku. Symbol postępu, innowacji, przyszłości, człowieczeństwa. Czyli samochód, który wskazuje kierunek rozwoju branży motoryzacyjnej i niejako daje mu aprobatę, chwali go i potwierdza, że postępuje właściwie. Zobaczmy więc, co jest nie tak z tym wyborem – Samochód Roku 2026.

Wysięgnik! A potem ogłaszają tegorocznych siedmiu finalistówCitroena C5 Aircross, Dacia Bigster, Fiata Grande Pandę, Kia EV4, Mercedes-Benz CLA, Renault4 I Wstydź się Elroqu. Z powyższych stwierdzeń mogę się zgodzić tylko z jednym Kia EV4, Mam poważne wątpliwości co do wszystkich pozostałych, które uzasadnię poniżej.

Gdyby ktoś mi powiedział, że to lista na wystawę »Dzień retro w motoryzacji„Skinąłbym głową. Ale to mają być najlepsi z najlepszych, pionierzy mobilności, synonim postępu. Tyle że nimi nie są. Oczywiście, że nie. To te marki i samochody, które najlepiej oszukują dziennikarzy motoryzacyjnych – którzy w większości wciąż żyją w tych złotych czasach, kiedy ich opinia się liczyła i kiedy mieli w domu beczkę czerwonego oleju opałowego, żeby samodzielnie zaopatrywać się w olej napędowy.

Kto ocenia przyszłość, jeśli żyje się przeszłością?

I tu dochodzimy do pierwszego prawdziwego absurdu. Wśród jurorów nagrody COTY – Samochód Roku 2026 wciąż znajdują się osoby, które jeżdżą sedany z silnikiem Diesla lub SUV-ów i postrzegają samochód elektryczny jako narzędzie Szatan, który wysysa prąd z naszych dzieci. Serio.

Jeśli nie rozumiesz życia z samochodem elektrycznym – codziennego ładowania, planowania tras, poczucia ciszy, natychmiastowego momentu obrotowego – to po prostu nie docenisz, co oznacza samochód przyszłości. Jeśli nie rozumiesz Kocham wszystkie samochody. – nawet elektrycznych – i podczas każdego testu przepraszasz za to, że wsiadłeś do pojazdu elektrycznego, to nie masz podstaw do wydania wiarygodnego osądu.

O czym mówię? Że dziennikarz, który nie rozumie, że istnieją dziś różne poziomy mobilności – od użytkowej e-mobilności po klasyczną, emocjonalną, opartą na benzynie mobilność – i nie potrafi docenić wszystkich form, po prostu nie powinien oceniać, Jak będzie wyglądał samochód w 2026 roku?

Trzeba kochać samochody. Wszystkie. Trzeba zaakceptować ich różnorodność, zrozumieć kontekst. A przede wszystkim – trzeba z nimi żyć. Bez osobistych doświadczeń, bez posiadania, bez codziennego współistnienia z samochodem elektrycznym… to po prostu już nie działa. W przypadku samochodów elektrycznych jedyną prawdziwą historią jest doświadczenie związane z ich posiadaniem. Wszystko inne nie daje pełnego obrazu.

To jeden z głównych problemów dzisiejszego dziennikarstwa motoryzacyjnego: samochody testowe stały się substytutem rzeczywistości. Testują, a nie żyją. A to nie to samo. Nawet blisko. Istota zrozumienia e-mobilności tkwi w posiadaniu samochodu elektrycznego. Istota samochodu elektrycznego ujawnia się dopiero w codziennej rutynie. Gdy ładujesz go każdego wieczoru, jak telefon. Gdy odkrywasz, gdzie brakuje infrastruktury. Gdy aplikacja przychodzi ci z pomocą, znajdując wolny port ładowania o trzeciej nad ranem. Gdy cisza staje się twoją nową normą. Gdy jeździsz samochodem elektrycznym przez rok, dwa, trzy... i nie płacisz za serwis, a oszczędności przeznaczasz na ubezpieczenie, opłaty drogowe i regularne rozliczanie… TCO (całkowity koszt posiadania), nie tylko dotrzeć Tabele WLTPAby zrozumieć istotę samochodu elektrycznego nie chodzi o design, właściwości jezdne, ale przede wszystkim o jego własność.

W 2025 roku ponad 90% wszystkich nowo wprowadzanych modeli będzie elektrycznych. Jak ktoś, kto nigdy tak naprawdę nie jeździł samochodem elektrycznym, może to zrozumieć, ocenić, wpłynąć na to? Jak można pisać przyszłość, jeśli nadal czyta się mapę, a nie GPS? Ponownie, nie twierdzę, że ci dziennikarze nie potrafią prowadzić samochodów elektrycznych... i oceniać tego segmentu. Ale prawdziwa ocena jest zupełnie inna. Ocena życia z samochodem.

Dlatego też samochód staje się nową kategorią. W naszych umysłach poruszamy się pionowo, a nie poziomo, jak to miało miejsce w fotografii. I to już nie jest świat, w którym stangret mógł ocenić, jaki powinien być następny samochód elektryczny lub inteligentny. Dlatego dziennikarze motoryzacyjni w „etui na telefon” przypominających notatki z poprzedniego tysiąclecia, wiele miejsc pozostało uwięzionych w czasiePo prostu nie utrzymują kontaktu. Nowe samochody są dla nich stresujące, jak stres nowy smartfon dla osoby starszejCzas ich przejechał. Naprawdę nie mają o tym pojęcia, bo nie interesuje ich elektronika i technologia. Interesują się samochodami, które już nie są takie, jak kiedyś.

Czasy się zmieniły. Samochody również się zmieniły. Musisz oceniać je myśląc o przyszłości, a nie sercem uwięzionym w przeszłości.

 

Obecna sytuacja jest jak rzeźnik oceniający wegańskie burgery. Po zapachu.

Problem z jurorami Samochodu Roku 2026 polega również – a może przede wszystkim – na ograniczonym postrzeganiu. Jeśli nie posiadasz samochodu elektrycznego, zawsze będziesz skłaniał się ku temu, co jest ci bliższe, w co wierzyłeś od dziesięcioleci. I tu właśnie pojawia się prawdziwy słaby punkt: większość dziennikarzy w tym wyborze jest dość staraIch średni wiek to grubo ponad 50 lat – i to są lata, w których nam, ludziom, bardzo trudno się zmienić. A jeszcze mniej chętnie zmieniamy własne przekonania. To oznacza, że tkwimy w tym, co wiemy.

Dlatego ci ludzie – oprócz presji ze strony przemysłu – wybierają samochody, które nie mają nic wspólnego z przyszłością. Zamiast patrzeć w przyszłość, patrzą w przeszłość.

Zainteresowanie branży: masowe przewartościowanie samochodów – naciski i lobbing

Jeśli są włączone Konkursy piękności często wiążą się ze skandalami związanymi z wykorzystywaniem młodych dziewcząt, to selekcja COTY to podobna symbioza – między branżą motoryzacyjną a dziennikarzami, którzy – powiedzmy sobie szczerze – w ostatniej dekadzie przeżyli sporo zawirowań i nie są już autonomiczni redakcyjnie. Biorąc pod uwagę sytuację w mediach, dzisiejsi dziennikarze są często tak samo podatni na „kompromisy” jak młode dziewczyny, które za kulisami pokazują coś więcej niż tylko występ w kostiumie kąpielowym – a wszystko dla wstążki. W przypadku samochodów chodzi o pojazd testowy, lot sponsorowany lub kampanię reklamową.

W branży motoryzacyjnej, jako dziennikarz, jest się zależnym od 40–50 marek, wśród których – na różnych etapach kariery – często przemieszczają się te same osoby. Pomimo liczby marek, decydentów w PR i marketingu nie jest dziesięć razy więcej. To jedna, nieco większa rodzina, głównie europejska, z kilkoma azjatyckimi wyjątkami, która albo stała się niemal rodzima w Europie, albo jest tak globalna, że ma porównywalny wpływ do europejskich gigantów.

A w tej branży – chyba że jesteś Najwyższy bieg – naprawdę nie warto chować urazy. Szybko lądujesz na jakiejś czarnej liście. Sam tam trafiłem z powodu negatywnego doświadczenia z samochodem z grupy VAG – Cuprą Born. I nie ma co się oszukiwać – nie pisałem o tym doświadczeniu na swoich platformach, tylko w wyspecjalizowanych grupach na Facebooku. Mimo to wystarczyło, żeby dostać bana na całe życie.

Presja wywierana przez tę branżę na dziennikarzy, często niezależnych, jest tak duża, że często podejmują oni decyzje w oparciu o taktykę narzuconą przez producentów. Dlatego wśród laureatów nagród często widzimy samochody, które według podstawowych kryteriów – wyposażenia technicznego i bezpieczeństwa – nigdy nie powinny były zostać uznane za najlepsze. Europejski Samochód Roku.

Jednym z takich przykładów jest na przykład: Renault5 – prawdopodobnie jeden najgorsi zwycięzcy w historii tego wyboruWynik Euro NCAP? Cztery gwiazdki. Przestrzeń, cena, wyposażenie techniczne? Bliżej 2022 niż 2025. Samochód, który jeszcze nie dojrzał – ale kupuje się go tylko na podstawie emocji.

W tym roku? Przeciętność na piedestale finalistów COTY – oczywiście bez Chińczyków na terenie UE

Dacia Bigster – samochód, który brzmi, jakby był zrobiony z piwa i PowerPointa. Solidny w cenniku, praktyczny, ale „samochód roku”? To tak, jakby ogłosić kawę rozpuszczalną kawą roku. Większość recenzentów zgadza się, że za te pieniądze dostajesz coś, ale jeśli podstawowa – bezpieczeństwo – jest niewystarczająca – jak w Dusterze, gdzie NCAP przyznał tylko trzy gwiazdki – taki samochód zdecydowanie nie zasługuje na finał. Niezależnie od stosunku ceny do użyteczności. I prowadzi się bardzo słabo.

Fiata Grande Pandę – uroczy, kwadratowy, przyjemny. Ale technologicznie? Typowy przykład platform recyklingowych Stellantis, które już widzieliśmy. Gdyby Grande Panda była wyposażona w port „USB-X”, byłaby to nowość. Pozostaje więc przyjemnym samochodem z platformą, która – biorąc pod uwagę ofertę Chińczyków w tym segmencie – powinna już odejść do lamusa. Technologicznie niedojrzały, a jednocześnie zbyt drogi w wersji elektrycznej. Znalazł się w tym zestawieniu tylko dlatego, że można go nabyć również z konwencjonalnym silnikiem spalinowym. Szczerze mówiąc, za porównywalne pieniądze dostajemy Leapmotor B10 – zupełnie inny samochód.

Mercedes-Benz CLA – luksus, owszem. Ale z ładowaniem nie wszędzie. „Afera 800 V” mocno rezonuje z Mercedesem. Ładowanie wyłączone przy 400 V Prawdopodobnie naprawią to na stacjach ładowania, ale sytuacja pokazuje, że negatywna selekcja jest najwyraźniej tak głęboka w przypadku tej marki, że system może popełnić tak oczywisty, ogromny błąd. Kiedy samochód premium nie może „pić” prądu tam, gdzie chcesz, czujesz się jak baron bez podwórka i zelektryfikowanego parkingu.

Design jest również barokowo-barokowy – i retro. CLA wciąż kurczowo trzyma się „ICE” świata i wręcz krzyczy o sztywnym ołówku projektanta, który lubi klasyczny zegarek na nadgarstku i diesla w baku. Tak – projektanci Mercedesa-Benza nadal wolą jeździć samochodami z silnikami spalinowymi i to widać. Moim zdaniem design nie spotka się z entuzjazmem w Chinach, które są rynkiem wyraźnie futurystycznym. Niestety, nie wyprzedza on zbytnio swoich czasów – to raczej rok 2015 niż 2025.

A co ze Skodą Elroq?Nie wiem, kto zatwierdził ten kształt, ale to nie ewolucja, to przestępstwo optyczne. Gdyby Picasso zaprojektował SUV-a po pięciu piwach i trzech napojach energetycznych, byłby to Elroq. Robiąc to, poważnie obraziłem artystę i pozbawiłem go historycznego znaczenia – ale Elroq po prostu nie jest pięknym samochodem. Pewne proporcje nie wytrzymują podstawowych praw projektowania i wymuszają optyczne sztuczki, które po prostu nie działają. Samochód wygląda okropnie na zdjęciach – a jeszcze gorzej na żywo. Po prostu nie mogę dać mu kciuka w górę, nawet jeśli nie ma nic szczególnie złego w technologii – ale nawet tam jest skrajnie szary i przeciętny. W zeszłym roku zacząłem poważnie wątpić w dział projektowy, który przez jakiś czas dopuszczał się przesady, ale teraz wydaje mi się, że zboczyli z właściwej drogi.

Citroena C5 Aircross – najprawdopodobniej wolałbym zaliczyć jego kuzyna na tej samej platformie – Jeepa Compassa – do grona finalistów, który moim zdaniem jest najbardziej dopracowany ze wszystkich. Podobnie jak w przypadku Fiata Pandy, nie krytykuję tu platformy, która jest interesująca głównie ze względu na swoją wszechstronność – Stellantis oferuje wszystko, od klasyków, przez hybrydy plug-in, po elektryki. Mimo to – tak wiele samochodów ma te same lub bardzo podobne problemy, że ten wybór to prawdziwa loteria. C5 Aircross również będzie miał te problemy. Naprawdę doceniam to, co Citroen robi ze swoją francuską ekstrawagancją w ramach grupy.

Kia EV4 To jedyny samochód spośród finalistów, który sam bym w nim umieścił, z zastrzeżeniem, że ma on nie aż tak drobną wadę techniczną, która mnie drażni. Ale więcej o tym później, w moim wyborze „moich” finalistów.

Renault 4 – Fajny samochód, ale szczerze mówiąc, za drogi. Z napędem 4×4, co najmniej 8 kWh większym akumulatorem i pięcioma gwiazdkami w teście NCAP, spełniałby moje podstawowe kryteria „finalisty”. Z pewnością lepszy niż Renault 5 – również dlatego, że jest znacznie bardziej użyteczny na drugiej ławce i w bagażniku. Nie „nienawidzę” go tak bardzo jak Renault 5 – nie wiem dlaczego, ale po prostu od samego początku jest bardziej użytecznym samochodem. Lifting prawie na pewno przyniesie większy akumulator, lepsze ładowanie i – miejmy nadzieję – co najmniej 5000 euro niższą cenę. Wtedy będzie to bardzo interesujący samochód. Dziś po prostu taki nie jest.

A co z naprawdę zaawansowanymi samochodami? I moi faworyci z tego zestawienia – Samochód Roku 2026.

Nie Volvo EX90. Nie ma Zeekr 7X. Nie ma tu żadnego technologicznego przepychu. Nie ma poczucia patrzenia w przyszłość – raczej wrażenie bycia na targach używanych pomysłów. To tak, jakby jury nie chciało nagradzać tych, którzy faktycznie robią krok naprzód, ale tych, którzy bezpiecznie kroczą starą drogą – i jadą tam z prędkością 80 km/h.

Spośród wszystkich kandydatów, których również wymienię, wybrałbym następujących finalistów. Widziałem ich wszystkich na żywo i siedziałem w nich i uważam, że spełniają podstawowe kryteria. Są wystarczająco „ludźmi”, by nie zostać wykluczonymi z wyboru COTY – Samochodu Roku 2026, ale jednocześnie wystarczająco zaawansowani, by zostać… zasługują na uwagęWięcej, gdy ława przysięgłych ogłosiła werdykt.

Zdjęcie: Zeekr

1. Zeekr 7X: Niesamowity stosunek ceny do technologii. Nie jest bez wad, ale wyraźnie pokazuje, że technologię dostępną tylko w pakietach premium dla samochodów powyżej 120 000 euro można tu mieć za 60 000 euro. Samodomykające się drzwi hydrauliczne, architektura 800 V i moc ponad 650 koni mechanicznych – to pokazuje kierunek, w którym powinny podążać Porsche, Audi i inni europejscy giganci. Zeekr będzie chińskim Porsche na drogach UE. Jest o około 30% tańszy niż jego europejscy konkurenci. Ciekawostką jest… że pojawia się w zestawieniu COTY jako Zeekr 7 – co jest absolutnie niepoprawnie napisane. To jak usunięcie litery X z BMW X3. Zeekr ma też model 007. Niedopuszczalna niedbałość „COTY – 2026”, gdzie nawet nie napisali poprawnie imienia nowego właściciela.

Zdjęcie: Inteligentny

2. Inteligentny #5: Specyficzny design, nieco nawiązujący do Mini Countrymana, z odpowiednią dawką technicznej odwagi. Za nieco ponad 40 000 euro w wersji podstawowej otrzymujesz dojrzały samochód elektryczny na ciekawej platformie z bardzo dobrym wyposażeniem. Jeden z tych samochodów, które pozytywnie zaskakują. W pakiecie Smart #5 Brabus, wyjątkowy samochód bezkonkurencyjny, za około 60 000 euro, który pobiera paliwo ze stacji ładowania szybciej niż Porsche Taycan. Ma specyficzny kształt, ale też znajduje odzwierciedlenie w odpowiednich miejscach. Cała marka w końcu rozwija się i podąża własnym torem.

Zdjęcie: Volvo

3. Volvo ES90: Dokładnie to, co powinna oferować premia segment 2026Po prostu klasyka w połączeniu ze sprawdzoną skandynawską elegancją. Moim zdaniem, najpiękniejszy samochód z całej selekcji (na zewnątrz i wewnątrz) – materiały, design i – jak sądzę – również właściwości jezdne są na swoim miejscu – nawet powiew sportowego ducha. Owszem, jest drogi – jak to zawsze bywało w przypadku Volvo – ale gdy zestawimy go z konkurentami, takimi jak Mercedes-Benz EQS, EQE czy Audi A6 e-tron, szybko widać, że może z nimi konkurować cenowo. Samochód, który powinien znaleźć się w gronie finalistów, ale niestety dla wielu jest bardziej chiński niż europejski i dlatego dostał minusy od sędziów. Nieuzasadnione.

Zdjęcie: Kia

4. Kia EV4: Według specyfikacji to przeciętny samochód elektryczny, ale w swojej klasie zdecydowanie może zaskoczyć. Stosunkowo duży akumulator jak na swój rozmiar, sprawdzona już trzecia generacja koreańskich pojazdów elektrycznych i przystępna cena. Chociaż nie ma ładowania 800 V, chciałbym ładowania prądem stałym o mocy powyżej 180 kW. Mniejszy akumulator ma ładowanie 100 kWh, co jest co najmniej o 50 kWh za mało na rok 2025. Został również wybrany ze względu na to, że jest na tyle „staroświecki”, że sędziowie go rozumieją. Szczególnie doceniam jednak dobrą cenę i nową konkurencję w klasie samochodów elektrycznych „Golf”, gdzie jest największy niedobór takich aut. Chociaż cena wersji GT line z dużym akumulatorem 78 kWh sięga absurdalnie wysokich 49 000 euro na rynku niemieckim. Co, moim skromnym zdaniem, jest co najmniej o 10 000 euro za dużo, biorąc pod uwagę to, co jest oferowane. Za te pieniądze można kupić o wiele lepsze samochody elektryczne. Mógłbym z łatwością wybrać Leapmotor C10. Ale doceniam koreańskie podejście.

Zdjęcie: Mazda

5. Mazda 6e lub DS nr 8:  Jako ostatecznego finalistę wybrałbym jedną z tych dwóch osób:

Mazda 6e – z mniejszym akumulatorem, niezwykle wyważony samochód. Duży akumulator jest technologicznie dość kiepski (wolne ładowanie), ale mały jest dobry. Technicznie nie jest bez wad. Mazda zachowuje wiele z tego, co kiedyś czyniło ją wyjątkową – pomimo produkcji w Chinach. Ale, jak zawsze, jest bardzo pięknie i ponadczasowo zaprojektowana. Za około 42 000 euro, z bardzo bogatym wyposażeniem i przemyślanymi materiałami, stanowi dobry zakup. Być może nawet najlepszy stosunek jakości do ceny – biorąc pod uwagę centymetry. Jazda nie jest już taka sama, ale dusza samochodu nadal pozostaje bardzo porównywalna. Moim zdaniem – ukryty faworyt tegorocznej selekcji.

DS nr 8 – najbardziej wyjątkowy samochód w tej grupie. I to mi się podoba. Nie jest przesadnie drogi, a oferuje wiele. Doceniam, że DS wybrał własną platformę i filozofię napędów i akumulatorów w ramach grupy Stelantis. Nie chodzi o rekordowe wyniki, ale o przemyślaną, odważną różnicę. DS daje kupującym to, czego oczekują: design i koncepcyjne oderwanie od szarej średniej. To właśnie ta „kropka nad i” plasuje go, moim zdaniem, w pierwszej piątce. A więc odwaga! I to powinno być nagradzane. Europejczykom jej brakuje. Tego myślenia z głową.

Zdjęcie: DS

Podsumowanie: Samochód roku czy rocznik przeciętności?

Gdyby miał być wybór Samochód Roku 2026 Lustro tego, co Europa ceni w motoryzacji, a następnie to lustro wskazuje na przeszłość. To nie jest festiwal innowacji – to wystawa kompromisów. I niestety wysyła to zły sygnał branży. Zamiast powiedzieć: „Przestańcie tak robić, spójrzcie, co robią Chińczycy, poprawcie się!”, dajemy im brawa i wyrazy uznania.

Brak samochodów (przynajmniej jednego lub dwóch), które zakwalifikowałem do finału, świadczy o negatywnej selekcji – zaczyna się ona w działach rozwoju i trwa aż do dziennikarzy. To poważny problem. Dlaczego?!
Dopóki będziemy poklepywać się po plecach i kupować nagrody za przeszłość, dopóki nie przyznamy, że azjatycka konkurencja nie tylko depcze nam po piętach, ale wręcz nas wyprzedza, dopóki siódma siła nie będzie gotowa do sprawiedliwej oceny, europejski przemysł motoryzacyjny będzie się toczył. I nie będzie ratunku.

Tegoroczny wybór jest dowodem na to, że przemysł motoryzacyjny UE nie jest w stanie i nie chce się rozwijać. Ale jeśli chcesz wygrać, musisz najpierw wiedzieć, jak przegrywać. – i z podniesionymi głowami. Ta selekcja nie pozwala branży na to. Nie pozwala na oczyszczenie i katharsis, których ta branża potrzebuje – natychmiast – dzisiaj.

Chciałbym wierzyć, że to postęp, ale w tym roku wydaje się, jakby jury mierzyło przyszłość miarą lat dziewięćdziesiątych. Gdyby to naprawdę był Samochód Roku, musiałby to być samochód, który zachwyca – a nie taki, który przyprawia o ziewanie, bo zwycięzcą najprawdopodobniej zostanie – COTY – Samochód Roku 2026 – Škoda Elroq. (najbardziej prawdopodobny COTY 2026 według wszystkich sygnałów od „krajowych” jurorów). Zdecydowanie najnudniejszy ze wszystkich samochodów tego roku, ale równie szary jak większość dziennikarzy motoryzacyjnych – jurorów COTY. Ale z pewnością jest to odzwierciedlenie tego całkowicie błędnego wyboru.

Być może miałoby sens zmienić nazwę przyszłorocznej selekcji na:
„Samochód przeszłości – dla tych, którzy boją się przyszłości”.

Pisząc to, wciąż rozbrzmiewała mi w głowie reklama Marlboro Man z 1954 roku, w której reklamodawcy przedstawili prawdziwego kowboja z Wyoming, odkrytego przez fotografów Burnetta podczas filmowania na ranczu. Ta niezwykle romantyczna i filmowo nakręcona reklama, przedstawiająca jedynie proste życie kowboja, stworzyła jedną z najbardziej udanych kampanii, nawiązującą do nostalgii.

Ale jedno jest pewne - jeśli istnieje reklama, która dziś nie powinna się już pojawiać, to jest to właśnie ta: reklama, która sprzedawała wolność, a przynosiła raka.

Bardzo podobna jest historia wyboru COTY – Samochodu Roku 2026.

Więcej informacji

caroftheyear.org

Z Wami od 2004 roku

od roku 2004 badamy miejskie trendy i codziennie informujemy naszą społeczność obserwujących o najnowszych stylach życia, podróżach, stylu i produktach, które inspirują pasją. Od 2023 roku oferujemy treści w głównych językach świata.