Chociaż przemysł motoryzacyjny od dawna wahał się, czy naprawdę zaakceptować nadejście pojazdów elektrycznych, w końcu wydaje się, że wszyscy osiągnęliśmy kluczowy punkt zwrotny w naszych wysiłkach na rzecz budowania bardziej zrównoważonej przyszłości. Dowodem na to jest również nowe Volvo C40, które już tej jesieni poważnie wskazuje na przyszłość tej marki.
Chociaż samochody elektryczne były kiedyś niszową ofertą z tylko kilkoma różnymi modelami na rynku, dziś trudno byłoby znaleźć producenta samochodów bez czegoś w swoim asortymencie. Tym samym rok 2021 wydaje się przełomowy także w dziedzinie samochodów elektrycznych, które wreszcie stają się tzw. „mainstreamem”.
Weź przykład z Volvo. Po pierwszej prezentacji całkowicie elektrycznego modelu XC40 Recharge w 2019 roku szwedzka marka powraca ze sportowym modelem elektrycznym o nazwie C40 Recharge. Opiera się na XC40 i od razu zauważysz, że znaczna część zewnętrznej sylwetki jest bardzo rozpoznawalna, z wyjątkiem tego, że wyższa wysokość i pudełkowaty bagażnik zostały zamienione na ostrzejszą, niżej profilowaną linię dachu.
Galeria zdjęć: Volvo C40
Co więcej, jest wyposażony w tę samą parę silników, co elektryczny XC40 na przednią i tylną oś, które wyciskają z akumulatora około 400 koni i zapewniają zasięg około 420 kilometrów zgodnie z cyklem pomiarowym WLTP. Nowość przyspiesza do 100 km/h w mniej niż 5 sekund (4,7 s).
Dzięki kompatybilności z szybkim ładowaniem, akumulator C40 o pojemności 78 kWh można naładować do 80% w zaledwie 40 minut. Cena nie została jeszcze ogłoszona, ale Volvo planuje rozpocząć produkcję już tej jesieni.