Co otrzymasz, łącząc amerykańskiego SUV-a, japońskie sporty motorowe i kilka solidnych łyżek testosteronu? Otrzymasz Dune Patrol – Armadę, która wolałaby spędzić letnie wakacje na Saharze niż nad Adriatykiem.
Ostatnie lata były Nissana swego rodzaju kryzys tożsamości średniej wielkości – pożegnanie legendarnego GT-R R35 pozostawiło pustkę, która rezonowała wśród prawdziwych „maniaków motoryzacji” niczym niedokończony poemat. Zamiast jednak po cichu łkać w oleju silnikowym, Nissan postanowił: „Umieśćmy moc tam, gdzie jest masa!”. A masa, drodzy czytelnicy, jest w SUV-ach. A dokładniej – w Armadzie. Oto Nissan Armada Dune Patrol.
Tak powstał Nissan Armada Dune Patrol. Nie, to nie spin-off serii Diuna, ale specjalna modyfikacja Nissana Armady, która nie boi się piasku, błota ani kamieni. To pustynna bestia, uzbrojona w komponenty NISMO i zbudowana w sposób, który zachwyciłby nawet legendarnego Patrola – tego, który ratuje życie w Australii i przewozi księżniczki w Emiratach.


Kiedy rodzinny SUV przechodzi terapię sterydową
Nissan bierze za podstawę swoją własną Armado PRO-4X, który standardowo nie jest zbyt miękki: zawieszenie pneumatyczne, blokada tylnego dyferencjału, metalowa osłona podwozia... ale to dopiero rozgrzewka. Dune Patrol to zupełnie inna historia.
Dodano do niego: Nissan Armada Dune Patrol
- 
Zestaw CJD Racing o długim skoku z imponującym skokiem 406 mm – dzięki czemu rowery te mogą poruszać się po wydmach tak delikatnie, jak alpaka trzyma swoje młode. 
- 
Amortyzatory Bilsteindzięki czemu możesz popijać mrożoną kawę, podczas gdy samochód przeskakuje nad 30-centymetrowymi nierównościami. 
- 
Błotniki i nadwozie FiberWerx, które zapewniają, że SUV wygląda jak samochód wyścigowy przed wyścigami – z muskularnymi sylwetkami w odpowiednich miejscach. 
- 
37-calowe opony Yokohama Geolandar X-AT NA 18-calowe felgi NISMO z blokadą koralików, które wyglądają, jakby zostały zmontowane w garażu Mad Maxa. 
A na dodatek? Specjalna, matowobeżowa grafika z napisem „Patrol wydmowy”, co nie jest tylko szczegółem projektu, ale jasnym stwierdzeniem: Ten SUV nie jest tu dla Instagrama, ale dla akcji.


Wyposażony jak ekspedycja na Marsa
Dune Patrol jest nie tylko wydajny, ale i praktyczny. Gdybyś mógł sobie wyobrazić podróż z nim na koniec świata – co dziś może być 10 km poza zasięgiem – prawdopodobnie byś wrócił. Przetrwać i to w wielkim stylu.
Wśród akcesoriów znajdziemy:
- 
bagażnik dachowy z czarnymi kontenerami, które aż proszą się o nagranie z kamery GoPro „Przetrwanie w Mojave”, 
- 
Panele MOLLE na paliwo i wodę (bo litrowa butelka to za mało), 
- 
wysuwany uchwyt na koło zapasowe I uchwyt do desek trakcyjnych, 
- 
Oczywiście oświetlenie LED terenowe, która zamienia noc w dzień (a zwierzęta w przerażone sylwetki). 
Wnętrze pozostaje komfortowe jak w Armadaście, ale dźwięk z niestandardowy układ wydechowy cat-back To dobra rada, że to nie SUV do popołudniowej nauki. Chociaż... to też byłoby epickie, prawda?


„Koncepcja dzisiaj, katalog jutro?”
Targi SEMA często spełniają mokre sny miłośników motoryzacji – ale Nissan nie był tu tylko po to, by popisać się swoimi możliwościami. Szeroki wachlarz komponentów Dune Patrol… Prototypy NISMO, co oznacza: jeśli popyt będzie wystarczający (i będzie wystarczająco dużo postów na Instagramie), te rzeczy trafią do faktycznego katalogu.
I to jest ważne. Ponieważ wraz z odejściem GT-R, Nissan szuka nowych bohaterów. Być może Armada – niegdyś peryferyjny okręt we flocie Nissana – stanie się nową ikoną dla tych, których znudził asfalt i kusi dzicz.
Ostatnia myśl: Brakuje tylko namiotu i powodu, żeby nie wracać
Dune Patrol Armada To dokładnie to, czego potrzebujemy, gdy SUV-y stają się zbyt luksusowe i niewystarczająco praktyczne. Ta bestia nie została stworzona do parkowania w garażach i przejazdów. To dowód na to, że przygoda wciąż ma się dobrze – nawet w dobie cyfrowych kluczyków i asystentów bezpieczeństwa.
Jeśli więc jesteś właścicielem Armady i spędzasz większość czasu przed szkołą podstawową lub na obozie treningowym dla dzieci – nie trać nadziei. Wkrótce może pojawić się zestaw, który pozwoli Ci przejść drogę od „taty z dziećmi” do „lidera wypraw do Wielkiego Kanionu”.
Uważaj tylko, żeby nie przegapić zjazdu. GPS na pustyni może być… jak piasek w oczach.





