fbpx

Krytyka: Finał 3. sezonu „The White Lotus 3” – raczej powolna śmierć niż oświecenie

Najsłabszy sezon w historii, także pod względem aktorstwa

The White Lotus 3
Zdjęcie: HBO

Trzeci sezon serialu The White Lotus 3, którego akcja rozgrywa się w Tajlandii, zapowiadał duchowość, objawienia i egzotyczny, pełen napięcia luksus. Na koniec dostaliśmy nudne rozważania na temat śmierci, puste dialogi i obsadę, która nie potrafiła się odnaleźć aż do samego końca. Kiedy gracze w końcu trochę się rozgrzali, straciliśmy już zainteresowanie.

Jeśli wydawało się, że Biały Lotos Po wybuchowym pierwszym sezonie i emocjonującym drugim, The White Lotus 3 znalazł się wśród najbardziej ambitnych seriali współczesnej telewizji i jest tym momentem otrzeźwienia po kolacji all-inclusive – kiedy zdajesz sobie sprawę, że zjadłeś za dużo i że deser nie jest wart kalorii.

Biały Lotos 3: Najsłabszy sezon jak dotąd? Absolutnie.

Mike Biały, autor i reżyser, tym razem zakasał rękawy i zabrał nas do tajski – miejsce idealne na duchową przemianę i spotkanie z kulturą. Ale dostaliśmy rozciągnięty i fragmentaryczny sezon, w którym tematy śmierci, wiary, winy i oświecenia pojawiały się na powierzchni i nigdy nie zostały w pełni zbadane.

Nie jest niespodzianką, że sezon był trudny – White często gra, czując dyskomfort. Ale problemem nie jest tytuł, lecz fakt, że historie te nigdy nie łączą się w sensowną całość. Każda z postaci była uwięziona we własnej bańce, i to nie w sposób, który pozwalał na pogłębienie zrozumienia, ale w sposób, który dystansował nas od wszystkiego, co naprawdę ważne.

Zdjęcie: HBO

Aktorzy? Zimna jak sałatka ze szwedzkiego stołu.

Nie da się zaprzeczyć, że poprzednie sezony Biały Lotos zwolnili niektórych aktorów (Jennifer Coolidge, Aubrey Plaza, Theo James), ponieważ grane przez nich postacie pasowały do aktorów jak cienki gin i dobry tonik. Ale tym razem – całkowity brak chemii. Patrick Schwarzenegger, Carrie Coon, Aimee Lou Wood, Scott Glenn... każdy z nich jest utalentowany, ale razem tworzą improwizowaną grupę teatralną, która wciąż poszukuje wspólnego tonu.

Choć pod koniec były momenty autentyczności (szczególnie monolog Laurie, mistrzowsko wykonany przez Carrie Coon), to jednak było za późno. Wtedy byliśmy już odrętwiali. Kiedy aktorzy w końcu stali się nieco bardziej przekonujący, my, widzowie, zdążyliśmy się już przyzwyczaić do ich drewnianej gry – nie dlatego, że oni grali coraz lepiej, ale dlatego, że my byliśmy coraz bardziej zmęczeni.

Zdjęcie: HBO

Luksus wizualny bez treści

Nie można było nie zauważyć, że wszystkie odcinki były wizualnie zapierające dech w piersiach. Tajlandia ze swoim mistycyzmem, zielenią, świątyniami i turkusowym morzem wręcz domagała się symboliki. Ale szybko wszystko zamieniło się w pocztówkę – piękną, ale pustą. Nawet elementy duchowe (mnisi, medytacja, symbolika drzewa śmierci) stały się jedynie tłem dla bogatych ludzi Zachodu, bawiących się ideą oświecenia – tak jakby w recepcji ośrodka można było kupić sobie duchowe odrodzenie.

Zdjęcie: HBO

Bezzębna satyra

Biały Lotos zawsze był serialem, który bawił widza cynicznym spojrzeniem na bogatych i skorumpowanych. Tym razem jednak wygląda na to, że serial nie odważył się już ugryźć. Satyra stała się rozcieńczona, niemal łagodna. Postacie takie jak Tim Ratliff i jego ekscentryczna rodzina zostały zaprojektowane tak, aby wywoływać poczucie humoru i szokować – ale nie mają żadnego większego znaczenia. Nawet śmierć wydawała się nieważka. Chelsea, jedna z niewielu sympatycznych postaci, umiera z pączkiem w ręku. Symbolizm? Może. A efekt? Nie do końca.

Zdjęcie: HBO

A co z doktryną?

Mike White twierdzi, że oświecenie jest iluzją, a poszukiwanie sensu w świecie bogactwa jest bezowocne. Dobra. Ale czy nie wiedzieliśmy tego już wcześniej? I co ważniejsze – czy naprawdę potrzebujemy ośmiu odcinków, żeby się o tym przekonać, mając do dyspozycji bohaterów, których ledwo znosimy?

Jedyne prawdziwe gwiazdy sezonu? Małpy.

Najbardziej realistycznymi postaciami, które przekazywały emocje, działały spójnie i były wizualnie zabawne, były małpy. Jeśli ktoś powróci w czwartym sezonie, to powinny to być małpy. A może Fabian, który jest nam winien piosenkę.

Z Wami od 2004 roku

od roku 2004 badamy miejskie trendy i codziennie informujemy naszą społeczność obserwujących o najnowszych stylach życia, podróżach, stylu i produktach, które inspirują pasją. Od 2023 roku oferujemy treści w głównych językach świata.