Porzucając swoją politykę patentową, producent samochodów elektrycznych Tesla Motors spróbuje odelektryzować klimat patentowy i zapobiec trzymaniu postępu samochodów elektrycznych jako zakładnika. Czy to początek końca wojen patentowych? Steve Jobs zapewne na tę myśl przewraca się w grobie, a Nikola Tesla po dłuższym czasie śpi nieco spokojniej.
Dlatego Tesla Motors ma swoje patenty na pojazdy elektryczne nie będzie już zachowywał dla siebie. Dyrektor generalny firmy Elona Muska podkreślił, że wyrok nie będzie ścigał nikogo, kto korzysta z ich technologii w dobrej wierze. Zdecydowali się na ten odważny ruch, ponieważ branża samochodów elektrycznych znajduje się w kryzysie i obecnie stanowi jedynie 1% rynku samochodowego. Choć patenty są „świętym Graalem” producentów, Musk uważa, że system stał się hamulcem dla innowacji, które owijają samochodowe mastodonty w watę, a jednocześnie podcinają skrzydła mniejszym firmom, dlatego chce wyciąć patentowy węzeł gordyjski. Tesla Motors ma przed sobą wspólny, wyższy cel, jakim jest zmniejszenie liczby pojazdów na ropopochodnych, a nie własne interesy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tesla S otrzymuje wersję kabrioletową
Ma nadzieję na ruch dwukierunkowy, czyli wgląd w wnętrze innych, bo „Zjednoczeni jesteśmy silniejsi, podzieleni upadniemy.„Strach, że więksi producenci ich skopiują i tym samym wykopią sobie grób, jest dla nich strachem, ale nic wokół niego nie ma. Polityka patentowa przyjmuje zatem coraz bardziej defensywną postawę, gdyż Twitter i Google, niczym Marilyn Monroe w filmie Siedem lat szumowin, pokazały światu, co kryje się pod „spódnicą”.
Czytaj więcej: Arrinera hussarya – polski supersamochód wejdzie do produkcji seryjnej