Tesla pokazała światu film, na którym robot Tesla Optimus tańczy, jakby sztuczna inteligencja dosłownie przepływała w jego żyłach – i to wszystko bez ani jednego upadku na parkiecie. Witamy w przyszłości, w której Twoim kolejnym współpracownikiem będzie robot. I tak, będzie nosił lepsze trampki niż ty.
Gdzie byłeś, kiedy Tesla wypuściła na parkiet swojego robota Optimus? Jeśli przegapiłeś tę informację – nie panikuj, zawsze możesz powiedzieć, że w tamtym czasie czytałeś Prousta. Tymczasem Optimus wykonywał ruchy, których nie można było zobaczyć na after party ostatniego festiwalu. I nie, to nie jest deepfake. To jest rzeczywistość zaimportowana z symulacji. Dokładnie tak, robot nauczył się tańczyć w świecie, który istnieje tylko na komputerze – jak Twoje alter ego w GTA, tylko z większą ilością pamięci RAM.
Sim-to-Real: nowy sposób treningu bez złamanych kończyn
Jak trenować robota w realnym świecie? Za dużo czasu. Zbyt drogie. I zbyt duże jest ryzyko, że ta rzecz zawali połowę laboratorium. Dlatego Tesla korzysta z symulacji — wirtualnych piaskownic, w których robot może potykać się, upadać, przeprowadzać testy i uczyć się — nie naruszając przy tym Twoich drogich kamer ani ego Twojego inżyniera. Chodzi o zasadę „uczenia się przez wzmacnianie”, co jest naukowym terminem oznaczającym: „próbuj, spieprzaj, próbuj ponownie – ale szybciej niż człowiek”.
A potem? Gdy robot jest gotowy, wystarczy „przełączyć” go do prawdziwego świata i – voilà – może tańczyć tak, jakby dorastał słuchając kanału YouTube Justina Timberlake’a.
Taniec jako test? Tak, bo panuje…
Dlaczego tańczyć? Bo jeśli robot potrafi skoordynować swoje stalowe nogi, giętkie palce u stóp i logikę równowagi, aby obracać się rytmicznie, to może również przesunąć pudełko, nie rozbijając Twojej butelki z kombuchą. Taniec jest testem wszystkich układów na raz – ruchu, siły, wyczucia czasu, reakcji i stabilności. Jeżeli potrafisz tańczyć bachatę z kimś, kogo dopiero co poznałeś, to masz talent towarzyski. Jeśli robot potrafi to zrobić, to oficjalnie jesteś kimś zastępowalnym.
Właśnie się rozgrzewałem https://t.co/dN6rSXiLVS fot.twitter.com/JbJ8TxyaAz
— Tesla Optimus (@Tesla_Optimus) 14 maja 2025 r.
Integracja pionowa, czyli: „Wszystko robimy sami, bo możemy”
Tesla poszła na całość. Optimus jest wykonywany ręcznie – nie dosłownie, bo nie mają czasu na rzemiosło – ale pod całkowitą kontrolą Tesli. Od śrub do algorytmów. Dlaczego? Bo jeśli chcesz, żeby Twój robot tańczył, nie zawieszając się jak Windows 98, musisz mieć kontrolę nad całym swoim ciałem i umysłem.
To tak, jakby mieć telefon, w którym Apple nie wyprodukowało procesorów ani systemu iOS – a potem zastanawiać się, dlaczego nie obsługuje on Face ID. Tesla o tym wie. Dlatego Optimus jest produktem kompleksowym, opracowanym lokalnie. A jaki jest wynik? Jeden z najbardziej płynnych, stabilnych i – bądźmy szczerzy – nieco przerażających humanoidalnych stworzeń, jakie kiedykolwiek stworzono.
Co dalej? Produkcja masowa i być może nawet profil TikTok
Elon twierdzi, że w tym roku na liniach produkcyjnych pojawi się 10 000 Optimusów. Nie, nie mówimy o Transformerach (choć nazwa sugeruje co innego), lecz o prawdziwych, działających robotach. Po pierwsze, będą pracować w fabrykach Tesli. A potem – kto wie – może przyniosą ci torby od Hofera albo obudzą cię rano delikatną piosenką... i miesięcznym rachunkiem za abonament.
Wnioski: Optimus jako przypomnienie, że przyszłość nie jest przyszłością – jest teraźniejszością
Pytanie nie brzmi już „czy będziemy mieć roboty humanoidalne?” ale „kto będzie miał go pierwszego w biurze – ty czy twój konkurent?” A następnym razem, gdy będziesz na parkiecie, uważaj… może być tam robot, który cię obserwuje. A on tańczy lepiej.