Czasami wydaje się, że Casio i Doc Brown mają ten sam plan na wehikuł czasu. Nowy zegarek CA-500WEBF-1A – Casio x Powrót do Przyszłości, stworzony we współpracy z legendarną serią filmów Powrót do Przyszłości, to w rzeczywistości portal do 1985 roku – z tą różnicą, że jest zasilany maleńką baterią CR2016 zamiast plutonu.
Casio Udało im się to, co udało się niewielu markom: połączyć nostalgiczną kulturę geeków z nowoczesnym, miejskim stylem. Zamiast tworzyć kolejną „filmową” zabawkę, stworzyli zegarek Casio x Powrót do Przyszłości, który z łatwością mógłby nosić każdy. Marty'ego McFly'a, gdybyś znalazł się w roku 2025 — i prawdopodobnie dopasował to do swojego hoverboardu.
Powrót do przyszłości, tym razem przez nadgarstek
Gdy ekran się rozświetli, poczujesz się, jakbyś oglądał miniaturową replikę DeLorean deska rozdzielcza. Czerwone, żółte i zielone przyciski nie są tam tylko dla stylu — są bezpośrednim hołdem dla kręgów czasowych z filmu, w których Doc wprowadzał cele podróży w różnych wymiarach.
Napis wyświetlany jest nad ekranem. PRZERWANIE, kultową tablicę rejestracyjną, która stała się synonimem nostalgii za filmem. Jeśli odwrócisz zegarek, znajdziesz grawerunek legendarnego strumień kondensatora — mały fikcyjny reaktor, który dał światu najsłynniejsze powiedzenie o „1,21 gigawatach”.
Opakowanie kasety VHS, które Doc prawdopodobnie umieściłby w garażu
Casio Nie poprzestał na szczegółach. Zegarek jest zapakowany w pudełko w kształcie starej kasety VHS, z naklejkami w stylu wypożyczalni wideo – takimi, na które kiedyś naliczano „karę za opóźnienie” za jednodniowy zwrot kasety. To nie tylko opakowanie, ale niemal artystyczny komentarz na temat tego, jak kiedyś współistniały światy cyfrowy i analogowy.
Kryje w sobie ducha innej epoki – takiej, w której wszystko było bardziej namacalne, wolniejsze i być może dlatego nieco bardziej autentyczne.
Technologia retro, która nadal potrafi liczyć
Być może najbardziej magiczne jest to, że zegarek jest również w pełni funkcjonalny. To klasyczny model kalkulatora Casio, który jest jednocześnie zegarkiem, mini archiwum cyfrowym i małym artefaktem przeszłości. Wskazuje czas, mierzy sekundy, odlicza dni do 2099 roku i oczywiście wykonuje obliczenia.
Urządzenie jest zasilane pojedynczą baterią, która powinna wystarczyć na pięć lat — co oznacza, że w tym czasie możesz bez problemu przechwycić co najmniej trzy strumienie czasu i jeszcze zdążyć na lunch.
Srebrno-stalowa koperta zdobi nadgarstek, a połączenie żywicy i stalowego paska sprawia, że czujesz się, jakbyś nosił coś pomiędzy modnym dodatkiem a cyfrową pamiątką. Zegarek jest na tyle lekki, że można go nosić na co dzień, i na tyle przyciąga wzrok, że ludzie zastanawiają się, czy rzeczywiście pokazuje przyszłość.
Kiedy zegar staje się metaforą
Dla Casio ta premiera ma niemal symboliczne znaczenie. Zegarki z kalkulatorem były kiedyś symbolem postępu – narzędziem dla tych, którzy chcieli być bardziej precyzyjni niż w świecie analogowym. Powrót do przyszłości był filmem, który zrobił to samo w Hollywood: z wiarą w technologię, humorem i odwagą.
Teraz, 40 lat później, te dwa mity spotykają się na nadgarstku. Rezultatem nie jest muzealny artefakt, ale codzienny element garderoby *Casio x Powrót do Przyszłości, który opowiada historię o tym, jak daleko zaszliśmy — i jak czasami chcielibyśmy cofnąć się w czasie.
Czas na wydanie, czas na nostalgię
Casio wypuści zegarek 21 października 2025 r., więc od razu na oficjalnej stronie Powrót do Dzień PrzyszłościKoszt wyniesie około 119 euro i będzie dostępny w ograniczonych ilościach. Co oznacza, że prawie na pewno nie uda Ci się go kupić, jeśli zaczekasz zbyt długo – ale to część uroku. To jak wehikuł czasu: zawsze pojawia się za późno lub za wcześnie.
Koniec, który nie jest końcem
Casio Nie wynalazł niczego nowego tym zegarkiem. I właśnie dlatego działa. To czysty dowód na to, że nostalgia może stać się przedmiotem codziennej przyjemności – jeśli robi się to ze smakiem i humorem. To nie jest zegarek, który krzyczy: „Patrzcie na mnie, kocham lata 80.”; raczej szepcze: wszystko jest ulotne, za wyjątkiem dobrego projektu i odrobiny ironii.