To był kiedyś hotel pożądania i raj dla projektantów... Jest piątek. Siedzę w biurze, wskazówki zegara wskazują wpół do trzeciej, aw radiu słychać głośny „szczyt”, zapowiadający codzienne wiadomości i oczywiście pogodę. „Nadchodzący weekend będzie słoneczny i piękny, po długim czasie jeden z nielicznych, kiedy będziemy mogli zostawić parasole w domu, a przede wszystkim będzie idealny na ostatni skok do morza, bo perspektywa na przyszły tydzień jest już nie tak słonecznie i różowo.”
Zaczynam już układać grafik zobowiązań na nadchodzący tydzień, kiedy przychodzi mi do głowy myśl, że nie byłoby nic złego w przedłużeniu weekendu i jadę nad morze, przez kilka dni, aż deszcz odwiezie mnie do domu. Jak zwykle jadę na najbliższą nam wyspę, do naszych sąsiadów, w przytulny dom nad morzem na końcu idylliczne wioski rybackie, gdzie nie ma daleko nawet sklepu, gdzie jest tylko mały hotel i dwie nadmorskie tawerny.
#190 City Magazine - Nowoczesne wnętrze przez Magazyn miejski
Leżąc na plaży i czytając czasopisma, moje poglądy często się zatrzymują w tajemniczym hotelu, która stoi po drugiej stronie zatoki. Postanowiłem trochę poszukać, więc już przeglądam na urządzeniu, które jest mądrzejsze ode mnie, i znajduję tytuły takie jak „Powstanie i upadek jugosłowiańskiego hotelu pokoju i pornografii” Dobrze „Ciemna strona chorwackiej turystyki”, „Haludowo na skraju upadku, rosyjscy inwestorzy odeszli”, „Niegdyś najbardziej luksusowy i zdeprawowany hotel w całym komunistycznym świecie, dziś ziejąca ruina” ...Pamiętam, że lata temu czytałem coś o tym niegdyś potężnym hotelu, za który uważano miasto grzechu i raj dla projektantów. Nawet dzisiaj potężny człowiek reprezentuje zarówno piekło, jak i niebo na Ziemi, ze wszystkimi odcieniami pomiędzy, od chwały do ruiny i odwrotnie. Może jestem o kilka lat za młody, żeby znać całą jego historię... Nieważne, mój ostatni dzień wakacji będzie dniem zaspokojenia moich apetytów badawczych, a że już w nocy grzmiało i wiało z południa, decyzja była poniekąd słuszna. Najpierw jadę na wybrzeże, spaceruję, woda jest turkusowa i krystalicznie czysta. Potężne sosny skrywają park oddzielający plażę od hotelu, ale i ten niestety jest opuszczony i zarośnięty, rzadkie gatunki krzewów i kwiatów wskazują, że kiedyś było tu pięknie oaza śródziemnomorskiej roślinności i kwiatów, a park powinien być ozdobiony unikatowymi rzeźbami tej sławy chorwackiego rzeźbiarza Frana Kršinicia. Kontynuuję ścieżkę obok pola do minigolfa i kortów tenisowych na parkiet taneczny i obok zrujnowanych apartamentów do hotelu. Zrobił to pod koniec lat 60 amerykański multimilioner i wydawca magazynu dla dorosłych Penthouse, Boba Guccione, zakochał się w tym tajemniczym miejscu i postanowił zbudować raj, ale przede wszystkim zobaczył ścieżkę, która miała się zawalić mur zimnej wojny. Mianował głównym architektem Boris Magaš, która podpisała projekty znanych jugosłowiańskich budowli i zaczęto budować kurort dla miłośników wypoczynku. Już samo wejście do potężnego lobby daje do zrozumienia, że kiedyś znajdowała się tam skarbnica topowych dizajnerskich detali, na co wskazywały kafelki w saunach i salonie kosmetycznym prestiż i bogactwo. Podobno duża kuchnia jest zaopatrzona w homary i kawior. W hotelu znajdowały się kryte i odkryte baseny, a jeden z nich podobno był wypełniony szampanem. Miały być obsługiwane przez najpiękniejsze dziewczyny, które nosiły mini kostiumy w stylu francuskich pokojówek, były jak jakieś Króliczki Playboya, krupierzy i hostessy. W hotelu odpoczywali znani światowi mężowie stanu i jugosłowiańska „czerwona burżuazja”. Ale miejsce, które miało być miejscem spotkań ważnych osobistości politycznych z różnych stron świata, wydawało zbyt wiele, by przetrwać. Ścieżka schodziła w dół i tylko ruiny są świadkami tajemniczych historii, które działają na wyobraźnię. Podróż do domu była naznaczona cichą refleksją, że może kiedyś pełna wdzięku wizja magnata finansowego z Brooklynu może po prostu powrócić…