Jeśli myślisz, że Polaroid Flip to po prostu kolejny aparat retro, to... źle przeczytałeś. To technologicznie unowocześniony hołd dla sztuki analogowej, z czterema obiektywami, sonarem (tak, dobrze przeczytałeś) i aplikacją, która w końcu pozwala eksperymentować z prawami światła. Pytanie nie brzmi, czy tego chcesz. Pytanie brzmi: dlaczego jeszcze tego nie masz?
Bądźmy szczerzy — jeśli kiedykolwiek stałeś w środku imprezy, trzymając w jednej ręce piwo, a w drugiej iPhone’a z dziesięcioma tysiącami zapisanych zdjęć, na pewno pamiętasz, jak to było, gdy zdjęcie z aparatu wyszedł. W formie fizycznej. Nagle. Z hałasem, zapachem i kolorami, które były, cóż, niepowtarzalne. Bez filtrowania. Po prostu… tam. Polaroid Flip!
Polaroid Flip Nie ma tu mowy o nostalgii. Nie, przynajmniej nie tylko. To aparat, który szanuje swoje analogowe korzenie, ale bezczelnie ulepsza je, dodając rozwiązania, których można by się spodziewać po Tesli, a nie po aparacie natychmiastowym.
Sonar i cztery soczewki? Nie, to nie jest science fiction.
Główna gwiazda Polaroid Flip? Sonar. Tak, fale dźwiękowe pomagają się skupić. Po co bowiem przesuwać obiektywy, skoro aparat może sam zmierzyć odległość i wybrać jeden z czterech stałych obiektywów? Każdy z nich pokonuje inną odległość — od „zrób mi selfie” do „tam, po drugiej stronie ulicy”.
Wynik? Zawsze ostry obraz. Żadnych przegapionych momentów, żadnego złego punktu skupienia, żadnej... frustracji. Technologia, z którą Polaroid eksperymentował po raz pierwszy w latach 80., zyskała teraz nowe życie. A takie życie ma naprawdę dobre geny.
Kształt: Jak Darth Vader spacerujący po plaży w Miami
Polaroid Flip nie jest tylko inteligentny. On także jest piękny. Rodzaj wzornictwa przemysłowego, który od razu sprawia, że chcesz go nosić przy sobie. Nie do włożenia do torby — do noszenia jako dodatek. Składana okładka, która staje się błyskiem. Uchwyt ukrywający baterię. Klawiatura? Trzy. Wiesz, że tam są. I to wystarczy.
Zastosowanie również jest zaskakujące. Nie dlatego, że istnieje (nawet inteligentne ławki mają teraz aplikację), ale dlatego, że wcale nie jest taka zła. Można dostosować ekspozycję, czas i przysłonę. Można go używać jako zdalnego wyzwalacza migawki. Możesz... grać.
Stara dusza, nowe problemy
Cóż, nie wszystko będzie pokryte kwiatami. Flip wykorzystuje klasyczne filmy i-Type i 600. Co oznacza 2 $ na zdjęcie. I nie, nie jest to błąd polegający na przecinku dziesiętnym. To jest drogie. Jest kapryśny. Ale to też część uroku. Jeśli jesteś w stanie zapłacić półtora euro za dobre espresso, prawdopodobnie będziesz w stanie zapłacić dwa za zdjęcie, które... będzie trwać.
Fujifilm Instax jest tańszy, bardziej niezawodny i bardziej… japoński. Ale jeśli szukasz czegoś, co naprawdę się wyróżnia, czegoś, co będzie tematem rozmów, czegoś, co pachnie chemią i wspomnieniami — Flip nie ma prawdziwej konkurencji.
Pornografia techniczna (dla miłośników specyfikacji)
- System soczewek: Cztery stałe obiektywy do różnych odległości, ustawianie ostrości sonaru
- Film: i-Typ i 600
- Aplikacja: Bluetooth, USB-C, ustawienia ręczne
- Wyszukiwarka: w końcu wystarczająco duży, żeby zobaczyć, co złapiesz
- Pikolak: trzy. Tylko trzy.
- Waga: prawie 1 kg – nie na kieszeń, ale dla poważnej zabawy
- Cena: 200 $/€ (korpus aparatu). Wersje kolorowe będą dostępne już wkrótce. Edycja w kolorze czerwonym i niebieskim dostępna już wkrótce.
Podsumowanie: Najlepszy Polaroid od dziesięcioleci?
Tak.
Gdyby Steve Jobs zrobił Polaroid, byłby to Flip.
Gdyby Kubrick kręcił filmy kamerą natychmiastową, byłby to Flip.
Jeśli uważasz, że Instagram to wszystko, czego potrzebujesz do fotografii, to Flip nie jest dla Ciebie. Jeśli jednak chcesz czegoś prawdziwego, mechanicznego, ale inteligentnego jak Twój kot... to Flip jest zaledwie o jedno kliknięcie stąd. Twój wyzwalacz. A cena wynosi około 200 euro.