W ostatnich latach BMW podzieliło opinie entuzjastów i krytyków motoryzacyjnych swoim podejściem do projektowania. Najważniejsza zmiana? Pionowe kamienie nerkowe, które po raz pierwszy pojawiły się w BMW serii 4, były dość kontrowersyjne. Wielu uważało je za zbyt odważne, podczas gdy inni uważali, że to śmiały ruch symbolizujący przyszłość. Teraz wydaje się, że BMW nie trzyma się tego nowego wizerunku w swoim nowym modelu serii 5. Raczej zrobił znaczący krok w tył! Chociaż niedawno wprowadzone samochody premium – w tym seria 7 i iX – mają ten nowy styl projektowania, który przyjęli ci z nas, którzy śledzą markę. Ale czy to naprawdę jest droga do przodu? Czy BMW utknęło w „średnim” świecie, poruszając się między designem a elektryfikacją? Oto, co BMW robi źle!
BMW niedawno wprowadził nowy seria 5 na rok 2024 wraz z elektrycznym bliźniakiem i5. Według kierownika projektu Domagoj Dukec właściciele serii 5 nie chcą nadmiernych kontrowersji - nie było więc nadmiernej odwagi projektowej z samochodem. Powstaje pytanie, czy jesteście właścicielami BMW serii 7 czy chcą kontrowersyjnego projektu, czy wolisz coś bardziej tradycyjnego? Czy naprawdę żyjemy w świecie wyjątkowości, tak bardzo pożądanej przez nabywców marek premium?! Czy ten estetyczny ruch jest dobry czy zły? Wszyscy możemy się zgodzić, że kochamy futurystyczny projekt iX, ponieważ jest odważny, ponieważ dzieli opinie - niezależnie od tego, czy jest piękny, czy naprawdę brzydki. Samochód na żywo wygląda imponująco, ale czasami jest trochę niezręcznie. Jednocześnie mamy świadomość, że to samochody z przeszłości – te, które budziły podzielone opinie – stają się kolekcjonerskimi legendami. Tak czy inaczej, BMW serii 5 2024 nie będzie legendą kolekcjonera, ale raczej konserwatywne BMW.
Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy BMW wprowadza zelektryfikowane modele, które są, jak to się mówi, „amfibiami”, o tej samej stylistyce co LÓD I EV wersje. Jednak takie podejście, choć ma pewne zalety - mniej kosztuje dzwoniącego - identyczna platforma dla wszystkich napędów sprawia, że akumulatory BMW są o 10% mniejsze w porównaniu do konkurencji (np. Mercedes-Benz), a jednocześnie samochody są cięższe konstrukcyjnie, oferują również mniej miejsca we wnętrzu. Rozważ np. BMW i4 – jeden z najmniej przestronnych samochodów elektrycznych na rynku, po prostu dlatego, że zachowuje kształt, do którego został zaprojektowany LÓD samochody, więc seria BMW 4 Gran Coupé, czyli identyczny samochód.
Gdyby to była specjalność BMW do tej pory właściwości jezdne i doskonała pozycja na drodze, ze względu na zwiększoną masę i jednolitą platformę, te korzystne właściwości są ograniczone. Mogą nawet pozostawać w tyle za nadchodzącymi modelami innych marek, które będą miały platformy przystosowane wyłącznie do technologii napędu elektrycznego.
Domagoj Dukec twierdzi, że samochody elektryczne nie powinny różnić się wizualnie od konwencjonalnych. Teoretycznie możemy się z nim zgodzić. Istnieje jednak szereg szczegółów, które mogą sprawić, że samochody elektryczne będą inne – a często lepsze – od konwencjonalnych pojazdów z silnikiem spalinowym już z samej konstrukcji. Obejmuje to w szczególności większą przestronność kabiny, która jest ograniczona w niektórych zelektryfikowanych modelach BMW, ponieważ są one adaptowane tylko z modeli z silnikami benzynowymi.
Z drugiej strony jest Mercedes-Benz przyjęła inne podejście i opracowała dwie stosunkowo niezależne linie pojazdów – linię EQ dla swoich modeli elektrycznych i tradycyjną linię dla modeli ICE. Przede wszystkim wyeksponował najważniejsze modele w obu światach. Wprowadził tym samym zupełnie inny flagowy model – serie S i EQS. To samo zrobił z konkurencją BMW serii 5, Klasą E, gdzie zelektryfikowana wersja EQE to zupełnie inna historia. To lepiej wyraża, że jest gotowy na przyszłość.
BMW nadal łączy samochody elektryczne, hybrydowe i konwencjonalne na tej samej platformie. Czy to krok wstecz? Oto, co BMW robi źle!
Kiedy oglądamy BMW serii 5 na rok 2024, musimy spojrzeć na tę formę w świetle przyszłości. Trzeba pomyśleć o okrutnym fakcie, że ten samochód będzie jeździł po drogach przynajmniej do roku 2032. W tym czasie fala w pełni elektrycznych pojazdów z Azja, które od samego początku mają być wyłącznie elektryczne. Samochody te bez wątpienia będą miały wiele zalet. I nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to będzie ten BMW w ciągu zaledwie kilku lat działał bezkonkurencyjnie przestarzały, głównie dlatego, że tak mocno pozostaje w obecnej generacji i nie oferuje istotnych ani rewolucyjnych zmian.
Ale czy to jest to BMW serii 5, wprowadzony niedawno, naprawdę gotowy na taką przyszłość? Szczerze mówiąc, ten samochód wydaje się pozostawać w teraźniejszości. Porównanie sylwetki obecnej i nowej generacji tylko to potwierdza. Również przednia część jest taka sama jak w kilkuletnim BMW serii 2 Gran Coupe. To nie tyle kwestia estetyki czy designu, co kwestia praktyczności i funkcjonalności. W końcu w przyszłości coraz więcej osób będzie poszukiwać samochodów elektrycznych, które nie tylko będą wyglądać futurystycznie, ale też będą oferować konkretne korzyści, takie jak więcej miejsca dla pasażerów.
BMW wciąż jest jednym z liderów w branży i nie mamy wątpliwości, że są zdolni do innowacji. Udowodniono to w dziedzinie napędów, ponieważ są one niezwykle wydajne w oparciu o duże doświadczenie zdobyte w dziedzinie elektryfikacji. Ale czy ich obecna strategia projektowa naprawdę pozwoli im utrzymać się na szczycie? To jest pytanie, które będziemy nadal zadawać. I niezależnie od tego, co myślimy o wypowiedziach Dukeca, jasne jest, że jest to kwestia, która będzie nadal odbijać się echem w branży.
Na każdym rewolucja technologiczna zdarza się, że niektóre marki toną i pozostają w przeszłości. Może to też się dzieje BMW?! Czy to BMW robi źle?!
Ponieważ przemysł motoryzacyjny zmierza w kierunku elektryfikacji, jedno jest pewne – potrzebujemy pojazdów gotowych na przyszłość, a nie przeszłość czy teraźniejszość. Na razie wydaje się, że tak BMW może wymagać trochę więcej odwagi, aby naprawdę zrobić postęp. Jednocześnie wymaga zmiany kultury korporacyjnej. I to nie tylko pod względem designu, ale także designu i funkcjonalności ich pojazdów elektrycznych. Tylko w ten sposób będą w stanie konkurować z nowymi graczami na rynku i utrzymać się na szczycie w nadchodzącej erze elektryczności.
W tym przypadku konkurencja nie pochodzi tylko z Niemiec, ale także z innowacjami i ciekawymi historiami ze Wschodu. NA BMW jest odpowiedzieć na te wyzwania i nie bać się próbować nowych podejść w projektowaniu i technologii. Znaczek na nosie nie wystarczy, aby przejść do nowej ery. Co więcej, konieczne będzie również pokazanie czegoś. A przede wszystkim nie tylko to, co jest ukryte przed wzrokiem.