Od czasu swojej wielkiej premiery w 2011 roku Pagani Huayra uznawany jest za model w klasie hipersamochodów, który z łatwością może zdobyć tytuł „Mr. Too Much”. Z niewielką konkurencją dorównującą jej potędze, Huayra nie była tylko samochodem, ale bardziej czterokołową bestią, która wyglądała, jakby właśnie uciekła z laboratorium jakiegoś szalonego naukowca. Wygląda na to, że wraz z pojawieniem się nowej wersji, Pagani Huayra R Evo, Pagani zdecydowało, że nie do końca spełniło swoje fantazje o Frankensteinie.
We współpracy z zespołem wyścigowym HWA AG, który najwyraźniej też nie zna słowa „wystarczająco”, Pagani wycisnął ze swojego chorążego jeszcze więcej mocy. Huayra R Evo, ważący 1060 kilogramów, może teraz poszczycić się skorupą skorupową, bardziej złożoną niż przepis na świąteczny obiad, wykonanym z materiałów, które brzmią jak coś, co można znaleźć na liście składników statku kosmicznego. Ulepszone zawieszenie gwarantuje, że samochód będzie ślizgał się po asfalcie jak baletnica, a sercem jest silnik V12-R Evo, który może wytworzyć aż 900 KM i 770 Nm momentu obrotowego, jakby dopiero co został wypuszczony na rynek z piekła.
Huayra R Evo może pochwalić się otwartym dachem „Codalunga”, który nadaje samochodowi wygląd, jakby właśnie wrócił z przyszłości i miał nam powiedzieć, że w 2050 r. wszystkie samochody będą wyglądać jak statki kosmiczne. A zestaw aerodynamiczny gwarantuje, że ta bestia będzie trzymać się drogi jak klaun swojego balonu. Inspirację projektową najwyraźniej zaczerpnięto ze wszystkiego, co szybkie i wyposażone w koła, od zawodników IndyCar po legendy Le Mans, co oznacza, że Huayra R Evo prawdopodobnie mogłaby wjeżdżać po ścianach, gdyby chciała.
Aby poradzić sobie z tą potworną mocą, Pagani wyposażył pojazd w układ hamulcowy, który prawdopodobnie może zatrzymać czas, oraz koła obute w opony, które wyglądają, jakby je stworzył ktoś, kto naoglądał się za dużo filmów science-fiction. Huayra R Evo jest tak potężna, że prawdopodobnie potrzebuje własnej skrzynki pocztowej na pocztę FIA.
Pagani nie opublikowało jeszcze danych dotyczących produkcji ani cen, co oznacza, że wszyscy musimy zadowolić się twierdzącą Huayro R Evo podziwiamy z bezpiecznej odległości i marzymy o tym, jak by to było móc zaparkować taki samochód w naszym garażu. No cóż, przynajmniej do czasu, aż znajdziemy sposób na sprzedaż nerki na czarnym rynku do samochodu, który prawdopodobnie kosztuje więcej niż mała wyspa.