Teatr uliczny jest prawdopodobnie najstarszą formą teatru i jednocześnie jedną z najatrakcyjniejszych rozrywek w cieplejsze dni w mieście, a jednocześnie ma swoisty wymiar społeczny, gdyż jest dostępny dla każdego miłośnika teatru, nawet tych, których nie stać na odwiedzanie w taki czy inny sposób takich formalnych instytucji.
Zarówno publiczność, jak i wykonawcy pochodzą z różnych środowisk klasy społeczne, kultury, narodowości... wzajemna interakcja polega więc na wszystkich i dla wszystkich, którzy chcą oglądać, uczestniczyć, pokazywać. Przede wszystkim jest to łatwe świetny środek, który bezkompromisowo krytykuje, przypomina, śledzi, wizualizuje, śmieje się, relaksuje, aktywizuje, eksperymentuje, wzbogaca ... W niektórych starszych miastach europejskich teatry uliczne są już stałym elementem, istnieje już nieformalnie określona przestrzeń dla wydarzenia, a dla każdego występującego artysty wyzwaniem jest również przypodobać się publiczności pantomimą, tańcem, aktorstwo i gatunek spektaklu. Tutaj krytyka jest nieocenzurowana, natychmiastowa i niekwestionowana. Sam performans może być także pośrednim medium dla działaczy społecznych, którzy poprzez performans starają się bezpośrednio zwrócić, skonfrontować i zaangażować publiczność w aktualną sytuację społeczną oraz w polityczny obszar myślenia.
Tak czy inaczej, człowiek z ulicy jest przepojony wyjątkową energią, osobliwą i uniwersalną integralnością, bardziej demokratyczną niż sama demokracja. Przede wszystkim to człowiek z ulicy tchnie życie w samo miasto, a role, które pełni, czy to spontaniczne, czy moderowane, pozwalają na podtrzymanie kontaktu z dzieckiem w naszej podświadomości. Cóż, wiesz, co mówią, jeśli stracisz dziecięcą ciekawość i marzenia, stracisz chęć do życia i jak szybko emocje podniecenia i radości mogą przywrócić lub nadać nowy rozpęd. W przeciwnym razie, jeśli mówimy o sztuce ulicznej europejskich miast, jako jej obserwatorzy lub wielbiciele, możemy znacznie różnić się od tych, którzy zagubili się w labiryncie uliczek Tokio, gdzie street art podsyca apetyt ekscentrycznym cosplayem, krzykliwymi koncertami i dziwacznymi występami, a po drugiej stronie oceanu zostajemy potraktowani innym, choć amerykańskim, sposobem komunikowania się. W tej metropolii, która nigdy nie śpi, oczy utkwione są w migoczących światłach Broadwayu, klubach jazzowych i pysznych restauracjach. Oczywiście, że mówię o Nowy Jork a mały sekret każdego nowojorczyka polega na tym, że życie nigdy nie jest zajęte, pomimo blichtru lub kryzysu finansowego. O tym, jakie uroki daje nam wielkie jabłko i street art, można przeczytać, jeśli przewróci się kilka stron, ale przede wszystkim nie zapominaj, że cena biletu do teatru ulicznego to moneta w kapeluszu.
166 - Magazyn Miejski - 3-17 CZERWCA 2013 przez Magazyn miejski