Marketerzy są usmarowani wszystkimi „żabami” i mają psychologię konsumenta w małym palcu. Jeśli byli mistrzami uwodzenia jeszcze przed kryzysem, zmusiło ich to do doskonalenia umiejętności, aby przetrwać. Pomysłowymi i wymyślnymi trikami, a także całkiem brudnymi sztuczkami, łapią nas na haczyki w błotnistej wodzie kapitalizmu. I nie udawajmy, że w sklepach nie wszystko układa się przypadkowo, bo w sklepach nie ma przypadków. Zobaczysz.
Pierwszy naciągnięcie już nas czai poza sklepem. Świecący napisy i kolejny reklamowa „dekoracja” niczym Syreny zapraszają konsumenta na swoje łono. I tak, możesz iść do sklepu po jedną lub dwie rzeczy. Ale ludzie na półkach tacy nie są zdyscyplinowany, jak chcesz, który kupcy wiedzą aż za dobrze.
Wózek sklepowy był taki bezpośredni genialny wynalazek i oczywiście „zapakowane” w taki sposób, aby wyglądało na nabycie klient, ale kiedy tak naprawdę jest to tylko woda do młyna handlarzy. Ile byś uniósł, gdybyś musiał nosić rzeczy w rękach? Zdecydowanie bardziej skłaniałbyś się ku zakupom ostrożny. Tak, jak wózek został „porzucony” w ostatnich dziesięcioleciach, lub przybrać na wadze, nawet o tym nie wspominam.
Teraz sprawdź, czy sam nie wpadłeś już w któreś z poniższych 16 „pętli” handlowych.
Hasła takie jak „Wyprzedaż” i wszystkie przymiotniki określające „przecenę” wabią klienta do sklepu, gdzie najprawdopodobniej kupuje on następnie produkt, który w ogóle nie jest objęty wyprzedażą.
Czy zauważyłeś, jak łatwo dostępne są wszystkie produkty w sklepach? Nic dziwnego, jeśli psychologia dotykania produktu mówi, że znacznie zwiększa to prawdopodobieństwo zakupu.
Różnorodność wyboru nie polega tylko na liczbie produktów. Pisanie lub dobór kolorów odgrywa niemal tak samo ważną rolę jak szerokość asortymentu, więc kolory też nie są niewinną owcą. Ciepłe odcienie czerwieni, pomarańczu i żółci przyciągają do sklepu ludzi, natomiast wewnątrz zmienia się paleta barw, bo błękit i zieleń to te, które zachęcają nas do wydawania (zbyt) więcej.
Wszystko, co sprzedawca naprawdę chce sprzedać niczego niepodejrzewającemu klientowi, znajduje się na wysokości oczu. „Ulubione” produkty detaliczne kryją się na końcu „korytarza” półek.
Oczywiście jest też wysokość dla dzieci. Kupcy trzymają tam zabawki, płatki słodzone, cukierki, słowem wszystko, czego rodzice nie chcieliby, żeby oglądały ich maluchy. Dziecięca zabawa dla traderów i z pewnością kolejny kapitalistyczny kopniak pod pas.
Karta stałego klienta ma oczywiście plusy dla klienta, jednak jak każdy medal przyznany Ci przez sprzedawcę, ma ona również dwie strony. Pozorne korzyści zaburzają Twój osąd do tego stopnia, że otwierasz drzwi do zwyczajów zakupowych marki, przez co jesteś jeszcze bardziej podatny na jej sztuczki.
Hipermarkety ukrywają nabiał i inne ważne produkty spożywcze na samym początku sklepu i w ten sposób zmuszają konsumenta do przejścia zawsze niemal całej kapitalistycznej „drogi krzyżowej”, składającej się z „działu delikatesów”, „działu słodyczy”, „ dział napojów” itp.
Ciasta i kwiaty piekarza sadzi się niedaleko wejścia do sklepu, gdyż ich atrakcyjny zapach pobudza gruczoły ślinowe, żerując na łatwych celach, czyli osobach będących ofiarami swojej zakupowej gorączkowości – zakupów impulsywnych.
Wózek sklepowy. Jak już wspominaliśmy - wilk w owczej skórze od 1938 roku. I nawet teraz większość go nie ujawniła. Dzięki temu kupujemy więcej niż w innym przypadku. Można powiedzieć: „Volk sit i kapitalizm w całości”.
Turbokapitalizm napędzany jest także powolnością i spokojem. Lubisz przyjemną i spokojną muzykę podczas poruszania się pomiędzy produktami? Jeśli tak, to zmieni się to, gdy zdasz sobie sprawę, że w rezultacie wydajesz więcej niż w przeciwnym razie ze względu na mniejszy stres. A jeśli głośna muzyka wypycha nas ze sklepu, to według badań nie ma to o dziwo żadnego wpływu na sprzedaż. „Bogactwo” aranżacji muzyki klasycznej prowadzi do zakupów, które mogą kosztować fortunę. Tak, za wirtuozami takimi jak Beethoven i Mozart kryje się wirtuoz sprzedaży.
Sprzedaż nie tylko flirtuje z klientem i wabi go na niebezpieczne wody finansowe, ale daty ważności stwarzają fałszywe poczucie pilności zakupu. Takie sprawy rzadko kończą się dobrze.
Ważna jest także powierzchnia sklepu. W zatłoczonych sklepach ludzie spędzają mniej czasu, a co za tym idzie – mniej pieniędzy ze względu na dyskomfort. Im większy wolumen w sklepie, tym większa chęć klienta do zakupu produktu.
Kiedy już wejdziemy w „korytarz” otoczony półkami, musimy przejść przez cały, jeśli chcemy przejść do kolejnego. Żadnych skrótów, niezliczone pokusy.
Większość sklepów prowadzi klienta od lewej do prawej. Sytuację pogarsza fakt, że jeździmy po prawej stronie i że większość z nas jest praworęczna. Chętniej kupujemy rzeczy, które znajdują się po prawej stronie „przejścia”. A gdzie są droższe produkty? Można zgadywać dwa razy.
Najbardziej dochodową częścią sklepu jest ta wokół kasy. Właśnie wtedy, gdy myślisz, że skończyły się kłopoty, w rękawie pojawia się guma do żucia, czasopisma, słodycze, papierosy itp. Mówią, że najtrudniejszy jest ostatni kilometr. A ludzie tu utknęli, jak na przenośniku taśmowym. Dlatego zawsze przewija się przez nią tak długa kolejka produktów, a wiele z nich trafia na „listę gości” (przeczytaj paragon) dopiero w ostatniej chwili, aby „wrzucić” do koszyka.
Degustacje sprawiają, że zakupy to nie tylko droga od upragnionego produktu do kasy, co nas spowalnia i naraża na zakup, którego nie miałeś zamiaru dokonać lub o którego istnieniu nawet nie miałeś pojęcia.
od roku 2004 badamy miejskie trendy i codziennie informujemy naszą społeczność obserwujących o najnowszych stylach życia, podróżach, stylu i produktach, które inspirują pasją. Od 2023 roku oferujemy treści w głównych językach świata.